Nieraz na trasie swoich wędrówek napotykamy się na miejsca trudne do oceny. Interesujące a jednocześnie nie naturalne. Różnego rodzaju bazyliki wznoszone jako oznaczenie „pseudo historycznych miejsc” opisywanych przez „naszą kulturę”. Tym razem zapraszamy w takie miejsca.
Mury starej Jerozolimy widziane ze Wzgórza Oliwnego.
Dopiero słońce zaczynało wdrapywać się na horyzont. Było wcześnie, przyjemnie, ciepło, ale jeszcze nie duszno. Powietrze miało przyjemny poranny zapach. Szliśmy Doliną Cedronu. Z jednej strony mijaliśmy wielki kamienny mur Jerozolimy oświetlony żółto-pomarańczowym wschodzącym słońcem, z drugiej strony zbocze „Góry Oliwnej„. Na ulicy było prawie pusto, tylko jeden mały chłopiec w długiej sukmanie siedział na wysokim krawężniku i nam się przyglądał. Wzdłuż wysokiego na około dwa metry muru doszliśmy do niewielkiej metalowej furtki. To tutaj zaczyna się nasza podróż w czasy skazania, śmierci i legendy pewnego cieśli – Jezusa, „Syna Bożego”? proroka? w każdym razie kogoś kto wywarł olbrzymi wpływ na życie prawie całego świata przez ostatnie dwa tysiące lat.
Getsemani (ת שמנים), Ogrójec, dosłownie tłocznia oliwek, potocznie „Ogród oliwny”. Ze względu na położenie na zboczach Doliny Cedronu, nazywany Górą Oliwną. Ogrójec – według Nowego Testamentu miejsce często odwiedzane przez Jezusa, to tutaj apostoł Judasz miał go wydać w ręce oprawców. Obecnie jest to miejsce pod pieczą franciszkanów. Otoczone wysokim kamiennym murem z małą furtką w bocznej ścianie. Mały, niezbyt okazały, zadbany sad z kilkoma dużymi i bardzo wiekowymi drzewami oliwnymi. Kontrastowe drzewka o bardzo starych i powykrzywianych pędach wypuszczają młode, zielone gałązki i liście. Ścieżki odgrodzone płotkiem i krzakami. Dostęp do sadu mają niestety tylko wybrani (hojni darczyńcy). Między drzewami kręcili się dwaj starzy zakonnicy w długich ciemnych habitach przepasanych grubym sznurem. Powoli zgarniali opadłe pod drzewami liście.
Głównym obiektem jest nowo wybudowana Bazylika Narodów. Wcześniej zwana Bazyliką Konania. Fundusze na jej wybudowanie pochodzą od wielu narodów świata i stąd jej obecna nazwa. Jest to jedyny obiekt dostępny dla przeciętnego turysty. Znajduje się ona dokładnie na przeciwko Wzgórza Świątynnego i tylko w tym miejscu nie ma muru tylko prześwitujący płot. Tak więc siedząc na schodach można jednocześnie podziwiać starożytne miasto. Świątynia jest duża. Z wielkim rysunkiem Jezusa na portalu. Pięknie rzeźbione drzwi jak i cały kościół niestety nie bardzo komponowały się do historycznego wizerunku tego miejsca. Obszerne dość ciemne wnętrze. Przytłumiona atmosfera, tylko delikatne światło rzucane od dołu na sufit, tworzy sztucznie kreowaną atmosferę. Duże okna pokryte rzeźbionymi witrażami, dawały mało światła. Przed ołtarzem z podłogi wystaje kawałek gołej skały. Nie bardzo wiemy co on miał w tym miejscu symbolizować, jednak dla chcącego zawsze znajdzie się jakaś teoria. Za ołtarzem monumentalne malowidło zdradzonego Jezusa, z wyraźnym polskim herbem w dolnym prawym rogu. Na ścianach mozaiki przedstawiające różne narodowości. Wizyta w Ogrójcu była krótka, bo tak naprawdę niewiele jest tam do oglądania. Raczej do dowolnej interpretacji.
Kilkaset metrów dalej stromo pod górkę, jest kolejne miejsce uznawane za związane z historią Jezusa. Tak naprawdę to nie ma żadnych dowodów na wyjątkowość tego miejsca pod względem historycznym. Podobno w tym miejscu Jezus nauczał swoich uczniów modlitwy „Ojcze nasz”, ale jest to raczej mocno naciągana historia na potrzeby turystów i wiernych.
Kościół „Pater Noster” – „Ojcze Nasz”
To co wiadomo naprawdę z przekazów historycznych to, że w IV wieku n.e. cesarz Konstantyn (ten sam co zdecydował, które kawałki ewangelii znajdą się w Nowym Testamencie) wybrał to miejsce jako jedno z „zacnych miejsc działalności Jezusa”. I tak zaczęła się nakręcać spirala kultu tego miejsca. Postawił kościół, który zburzyli Persowie, krzyżowcy go odbudowali, a muzułmanie znowu zburzyli. W XIX wieku francuska arystokratka kupiła to miejsce na własność i postawiła klasztor karmelitanek, który jest tu do dzisiaj. Obecnie nosi nazwę „Pater Noster” czyli „Ojcze Nasz”, co w pełni oddaje określenie tego miejsca. Do zwiedzania udostępniona jest kaplica i dziedziniec klasztoru. W formie dużego ogrodu gdzie na wszystkich okalających go ścianach i budynkach, wkomponowane są inskrypcje modlitwy „Ojcze nasz”, w ponad siedemdziesięciu językach świata. Ciekawostką jest fakt, że obok języka polskiego (fr. Polonais), jest też modlitwa po kaszubsku (fr. Caschoubais). Co kawałek między budynkami wyrastały piękne kolorowe i duże kwiaty.
Resztę każdy sam już musi sobie dopowiedzieć, zgodnie z własnymi przekonaniami. Czy warto zwiedzić to miejsce ? Tak, zawsze warto poznać coś co mamy ocenić. Dla osób mocno wierzących będą to święte miejsca, dla pozostałych lekko naciągana historia.
<<< zobacz też inne wpisy z Izraela >>>
<<< galeria zdjęć z Izraela >>>
Wasze komentarze
Jeden komentarzAlex
gru 22, 2021…lekko naciągana historia?!!!A może jednak nie???!!! Dlaczego ateista zawsze musi podważać nie tylko wiarę, ale i oceniać historię, skoro nie żył w tamtych czasach???!!! A jeśli ktoś nie był świadkiem wydarzeń i miejsc 2 tys. lat temu, to po co ocenia coś, czego nie widział na własne oczy?
bylismytam
gru 23, 2021Idąc w druga stronę, jeśli nas tam nie było to też nie opowiadajmy o tym co się niby wydarzyło, my ani kościół. Nie ma żadnych dokumentów potwierdzających tą historię. Jak widać łatwiej podważyć to co się tam opowiada iż w to wierzyć.
Zresztą wiara i historie kościoła to dwie różne rzeczy.
PS. jaki ateista ?
Marian
mar 22, 2023Pewnie lepiej byłoby po francusku Cachoube, ale od 2000 r. pozostawiono „Caschoubais”, jak chodzi o język kaszubski.