Wędrówka szlakiem długodystansowym GR 11 to przeżycie niezwykłe. To kontakt z przyrodą, odcięcie od współczesnych bodźców zewnętrznych jak telefon czy internet. To przeżywanie każdego kroku, każdego widoku, zapachu, dźwięku. To obserwacja napotkanych zwierząt, roślin i ludzi. To duży wysiłek, w zamian za który otrzymamy niezapomniane wspomnienia. Noclegi pod rozgwieżdżonym niebem, krystalicznie czyste strumienie i jeziora. Spacer po trawie. Śniadanie pośród gór i kolacja przy dźwiękach świerszczy. To frajda zarówno dla romantyka, jak i twardziela.
Jest to druga część naszej relacji z trekkingu przez Hiszpanię szlakiem GR 11. Zapraszamy też do lektury pozostałych wpisów z dalszych etapów naszej wędrówki GR 11 >>>, jak i kilku porad logistycznych jak to wszytko ogarnąć >>>
Refugi Josep Maria Montfort – Àreu
Ten dzień miał być łatwy i prosty. Osiemnaście kilometrów, głównie z górki (spadek około 1300 m). Ruszaliśmy niezbyt wcześnie, bo miejsce naszego noclegu przy Refugi Josep Maria Montfort w parku narodowym Parc Natural de l’Alt Pirineu było tak cudowne, że nie chciało nam się z niego ruszać. Jedliśmy smaczne śniadanko (jeszcze nam się owsianka nie znudziła) i obserwowaliśmy, jak w oddali stado krów wspina się po zboczach, w poszukiwaniu soczystych kęsów trawy. Czas jednak było iść dalej.
Wspaniały poranek w Parc Natural de l’Alt Pirineu
Piękną doliną, między wysokimi ścianami okalających gór, szliśmy wzdłuż licznych szumiących strumieni, które co jakiś czas musieliśmy pokonywać w bród. Delikatny wiaterek i poranne słońce dawały cudowny mikroklimat idealny do marszu.
Parc Natural de l’Alt Pirineu – co jakiś czas trzeba przejść przez wodę
Minęliśmy kilka pięknych stawów, pośród soczysto zielonych traw, przebrnęliśmy przez małe bagnisko porośnięte białymi kwiatkami. Spadek terenu był dość spory, ale nie męczący. Szlak wygodny, głównie po ubitej ziemi, tylko co jakiś czas ostrzejsze zejścia były ułożone z kamieni.
Łąki, bagniska i szum płynącej wody …
Na szczęście jeszcze było sporo przed południem, więc słońce tak mocno nie piekło. Szło się przyjemnie. Po około sześciu kilometrach dotarliśmy do zwartego lasu i tam pojawiły się pierwsze zabudowania gospodarcze. W tym miejscu jest też odbicie do Refugi de Vall Ferrera. Tutaj jeż dochodzi droga, którą można dojechać do szlaków i zaczyna się już większy ruch turystów.
Zejście do pięknej doliny Vall Ferrera
Pozostałe dwanaście kilometrów nie było jakoś specjalnie atrakcyjne widokowo. Szlak prowadził częściowo szutrową i leśną drogą. W drugiej części szlak opuścił drogę i skrótem leśnym dotarł do małej wioski Àreu. Tutaj był nasz kolejny nocleg na campingu Càmping Pica d’Estats (bar, dobre jedzenie, darmowe i dobre WiFi, niedrogi i całkiem porządnie, w miarę cicho).
Podsumowanie dnia: Refugi Josep Maria Montfort (2516 m n.p.m.) – Àreu (1242 m n.p.m.). ↔ 16,5 km – 6 godzin – ↑316m – ↓1590m ≈ -1274m Odcinek niezbyt stromy, w dół, odsłonięty. Miły szlak, w drugiej części w lesie. Sporo okazji na biwak i wodę. |
Àreu – Coll de Tudela – Vall de Cardós
Na szlak wyruszyliśmy o ósmej. W barze rano czekały na nas pyszne, świeże bagietki z lokalnym serem i mięsem. Wczoraj nie mieliśmy czasu i sił, aby obejrzeć Àreu, w związku z tym na samym początku, po drodze, weszliśmy do pięknego starego kościoła – Sant Feliu – zbudowanego w całości z kamienia.
Piękny kościół – Sant Feliu z widokiem na Àreu
Piękny kościół – Sant Feliu w Àreu
Szlak zaraz za kościołem zaczął się ostro wspinać pod górę. Pierwsza część podejścia była w lesie, dzięki temu mieliśmy przyjemny chłód. Szło się bardzo przyjemnie, choć ostro pod górę. W jednej trzeciej podejścia, po dwóch kilometrach, na wysokości około 1700 m n.p.m. doszliśmy do dużej polany, gdzie stało kilka budynków gospodarczych. Niestety były zamknięte, ale jest tam duża dobrze osłonięta wiata, więc w przypadku złej pogody, czy deszczu, można się schować.
W pobliżu wiaty jakieś 100 m na północ znajduje się ujęcie wody, warto tutaj zrobić sobie zapas na cały dzień, bo później jest z nią problem. Większość zaznaczonych w tej okolicy na mapach strumieni była wyschnięta.
Droga zrobiła się jeszcze bardziej stroma i niestety skończyły się drzewa, a niskie zarośla i krzaki dawały niewiele cienia. Zrobiło się strasznie gorąco. Po około pięciu kilometrach doszliśmy do wielkiej polany, która jest jednocześnie przełęczą Coll de Tudela (2237 m n.p.m.). Przed nami pojawił się piękny, obszerny widok na Vall de Cardós.
Przełęczą Coll de Tudela (2237 m n.p.m.)
Zejście początkowo było łatwe, polną drogą. Później droga, zwęziła się do ścieżki i zaczęła wić się wzdłuż zbocza zakosami. Po kolejnych dwóch kilometrach, na jednym z skrzyżowań ścieżek, drogowskaz pokazywał, że szlak GR 11 biegnie drogą na północ. My jednak skręciliśmy na południe. Nie była to pomyłka, tylko celowy zabieg, aby ominąć miejscowość Travascan do której biegnie GR 11. Dzięki temu mogliśmy zaoszczędzić jeden dzień naszej wędrówki.
Szliśmy ostrym trawersem w dół, mijając opuszczony i zniszczone zabudowania pasterskie.
Opuszczony zabudowania pasterskie
Było już po południu i słońce niemiłosiernie piekło, a dookoła prawie żadnego drzewa. Pod nogami wzbijały się tumany kurzu. Twarda wyschnięta roślinność mocno cięła po nogach. Długie mozolne zejście, zaczęło się dłużyć. Na dodatek w pewnym momencie natrafiliśmy na stado półdziko biegających wielkich koni. Musieliśmy je obejść bardzo dużym łukiem, bo nie patrzyły na nas przyjaźnie, przez co w zaroślach straciliśmy z oczu szlak. Niestety kosztowało nas to dodatkową godzinę marszu.
… a, słońce niemiłosiernie piekło
Trafiliśmy na źródełko wspaniale zimnej wody, z którego mogliśmy się napić i schłodzić. Tuż obok pośród niczego stała ładna, zabytkowa zagroda pasterska.
Od kilku godzin przed sobą widzieliśmy zabudowania wioski Ginestarre. Przybliżała się w tak wolnym tempie, myśleliśmy, że nigdy tam nie dotrzemy. W Ginestarre jest stary, kamienny kościół i wyjątkowo ciekawy cmentarz.
Ginestarre – zabytkowy cmentarz
Przecinając co jakiś czas szosę, później wioskę Esterri de Cardós, skrótem, pomiędzy polami dotarliśmy do miejscowości Ainet de Cardós, gdzie w sklepie planowaliśmy zrobić małe zakupy. Niestety sklep czynny jest w godzinach 10:00 do 14:00 i od 17:00 do 20:00. My akurat trafiliśmy w przerwę. Nie chcieliśmy już czekać i poszliśmy dalej prosto na kamping, który jest dwa kilometry za Ainet. Camping La Borda Del Pubill (bar czynny raczej wieczorami i do południa, WiFi tylko w barze, słabo zaopatrzony sklep, bardzo, dużo ludzi, bardzo głośno).
Podsumowanie dnia: Àreu (1242 m n.p.m.) – Coll de Tudela (2237 m n.p.m.) – Vall de Cardós (910 m n.p.m.) ↔ 15,6 km – 8 godzin – ↑1142m – ↓1474m ≈ -332m Pierwsza część to dość ostre, ale bezpieczne podejście na przełęcz. Zejście bardzo nużące i długie. Sporo okazji na biwak, przez większość część odcinka brak źródeł wody i duże nasłonecznienie. |
Vall de Cardós – La Guingueta d’Àneu
Noc była ciężka, na kampingu była dyskoteka, więc się nie wyspaliśmy. Niestety to są minusy „cywilizacji”. Skoro świt ruszyliśmy dalej. Całkiem miły szlak głównie twardą drogą doprowadził nas szybko do Estaon. Tutaj ponownie weszliśmy na szlak GR 11. Malownicza wioska, jak zwykle z kamienia, była cicha i spokojna, tu kończy się droga. W Refugi d’Estaon napiliśmy się jeszcze Aquariusa z lodówki i poszliśmy dalej.
Refugi d’Estaon – ostatni przysiółek cywilizacji
Za wioską szlak równo i powoli wił się wzdłuż stoku, z pięknym widokiem na dolinę rzeki Cerdedo. W oddali zostały dachy domów ostatniej wioski. Powoli milkły szczekania psów i gdakania kur.
Dolina rzeki Cerdedo i dachy Estaon w tle
Dochodziło już południe, więc słońce było równo nad nami. Dookoła nas wyrastały pojedyncze drzewa i mnóstwo krzaków i wysokich traw, które wbijały się w buty i skarpety. Co jakiś czas siadaliśmy pod nielicznymi drzewami, chowając się przed prażącym słońcem i rokoszowaliśmy się widokami otaczających nas gór. Towarzyszyły nam w tym grające owady, skaczące, kolorowe koniki polne.
Po pięciu godzinach od startu i przejściu dziewięciu kilometrów pod górę, czas na relaks na przełęczy Coll del Caubo (2220 m n.p.m.).
Chwila relaksu z widokiem na Parc Nacional d’Aigüestortes i Estany de Sant Maurici
Gdyby nie to, że to był kolejny dzień upałów ponad trzydzieści stopni w cieniu, to dalsza droga byłaby miłym spacerkiem w dół, a nie była.
Wspaniałe widoki na Vall d’Àneu
Nagrodą za ten wysiłek była opuszczona wioska Dorve. Tutaj był cień, ławeczki, a co najważniejsze zimna woda. Wioska robi upiorne wrażenie. Z jednej strony wygląda, jak by za chwilę miało tu się toczyć normalne życie, z drugiej widać wyraźnie zniszczone, częściowo zawalone budynki, z których mogą wyjrzeć duchy przeszłości. Jest brukowana ulica, plac, budynki gospodarcze i mieszkalne. Wszytko oczywiści z kamienia. Do środka budynków jednak nie ma co wchodzić, bo grożą zawaleniu. Z zewnątrz wyglądają bardzo malowniczo.
Orzeźwieni szybko doszliśmy do wielkiego zbiornika wodnego i wioski La Guingueta d’Àneu gdzie planowaliśmy się rozbić, ale i co najważniejsze tam czekała na nas paczka. Nou Càmping (bar z pysznym lokalnym jedzeniem, sklep, WiFi tylko w barze, dość dużo ludzi, ale na dużej przestrzeni więc nie jest źle, minusem jest położenie przy ruchliwej ulicy).
Dzisiaj mieliśmy trochę więcej czasu, więc odpoczywamy. Wzięliśmy prysznic, bo przez następne dni nie zapowiada się taki luksus. Zjedliśmy pyszny obiad z mięsa krów hodowanych w Pirenejach, których stada mijamy co jakiś czas na niemałych wysokościach. Skorzystaliśmy w końcu z internetu. Rozbiliśmy namiot i jak tylko słońce zaczęło chować się za wielką ścianą przeciwległej góry, poszliśmy spać.
Podsumowanie dnia: Vall de Cardós (910 m n.p.m.) – Coll del Caubo (2220 m n.p.m.) – La Guingueta d’Àneu (940 m n.p.m.) ↔ 16,6 km – 9 godzin – ↑1472m – ↓1442m ≈ +30m Pierwsza część to dość długie ale nie strome podejście na przełęcz. Zejście bardzo nużące i długie. Sporo okazji na biwak, przez większość część odcinka brak źródeł wody i duże nasłonecznienie. |
Mapa naszego odcinka szlaku GR 11, z zaznaczonymi ważnymi obiektami.
Jest to druga część naszej relacji z trekkingu przez Hiszpanię szlakiem GR 11. Zapraszamy też do lektury pozostałych wpisów z dalszych etapów naszej wędrówki GR 11 >>>, jak i kilku porad logistycznych jak to wszytko ogarnąć >>>