Dzisiejsze Państwo Izrael, to przykład na to jak historia potrafi zakręcić koło, a historia pisana jest na potrzeby aktualnych zwycięzców.
Współczesny Izrael to niewielki skrawek ziemi, niezbyt naturalnie wbity między wrogie mu państwa arabskie. Oczywiście uważny czytelnik zwróci uwagę, że to ich historyczna kraina. Tak historyczna, ale przez ostatnie dwa tysiące lat, żyły tu jeszcze inne narody i religie. Czego niestety dzisiejsi Żydzi starają się nie zauważać. Zdajemy sobie też sprawę, że ich obecne zachowanie podyktowane jest trudnią historią i obecną sytuacją. Jednak wolność i swoboda jednego narodu nie może być kosztem drugiego, a kto jak kto, ale Żydzi powinni to wiedzieć bardzo dobrze. Podkreślamy, że nie jesteśmy w żadnym stopniu antysemitami i oceniamy tylko to co zobaczyliśmy będąc kilka razy w tym bardzo ciekawym kraju.
Naszą podróż po współczesnym Izraelu zaczęliśmy od opuszczenia starego miasta Jerozolimy i udania się autobusem miejskim w pobliże Izraelskiego parlamentu – Knesteu. Nawet jak na parlament jest to mocno strzeżona forteca i nawet zbliżanie się do niej jest zakazane. Zaraz obok stoi nowiutkie, nowoczesne Muzeum Izraela. Samo muzeum ma kilka budynków i sal wystawienniczych. Od nowoczesnych popartów, których często trudno zrozumieć, po piękne perełki historyczne. Tutaj znajdzie coś dla siebie miłośnik sztuki współczesnej i historyk. Samo muzeum trochę przytłacza swoją wielkością w stosunku do treści i zbiorów tam prezentowanych. Nie znajdziemy tu jednak żadnej wzmianki, o innych narodach żyjących na tych terenach
Naszym zdaniem są jednak dwie prezentacje bardzo interesujące. Pierwsza z nich, to makieta miasta z czasów rzymskich. Konkretnie z 66 roku n.e. Olbrzymia diorama, na powietrzu, o obwodzie kilkudziesięciu metrów. Można ją oglądać z każdej strony z umieszczonej powyżej widowni. Wszystkie elementy są bardzo dokładnie odtworzone i realistyczne. Do tego stopnia, że wiele filmów z okresu rzymskiego było tu kręconych, gdy potrzeba było dużą panoramę miasta.
Jerozolima z roku 66 n.e. – makieta w Muzeum Izraela
Drugie i chyba najważniejsze miejsce w muzeum, to budynek w kształcie wielkiego białego dzbana, wewnątrz którego znajdują się oryginalne „Zwoje z Qumran” zwane nieraz „Zwojami z nad Morza Martwego”. Swego czasu było o nich bardzo głośno. Sądzona nawet że mogą mocno powywracać w historii kościoła chrześcijańskiego. Jednak obecnie chyba nikomu nie zależy na dokładnej analizie tych dokumentów jakie miały wpływ na chrześcijaństwo i judaizm.
Muzeum Izraela – Jerozolima w tle Kneset
Dla tych co się nie orientują, kilka słów wyjaśnienia. Na początku XX wieku nad Morzem Martwym w okolicy wsi Qumran (hebr. חירבת קומראן Chirbet Kumran, arab. خربة قمران Chirbat Kumran), znaleziono setki starych zwojów (później również resztki osady), które zostały tam ukryte przez pewne grupy religijne z okresy I w p.n.e i n.e, zwane Esseńczykami. Kościół uznał je za gnostyckie i heretyckie (niezgodne z teorią kościoła). Sugerują one, że Jezus mógł być Esseńczykiem, albo przynajmniej miał z nimi jakieś powiązania
Zwoje z Qumran – Muzeum Izraela
Kolejny nasz cel to głośno reklamowane w światowych mediach muzeum Yad Vashem (יד ושם ) – Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu. Jak sama nazwa mówi jest to miejsce poświęcone wymordowanym Żydom. Już przy samym wejściu w wielkim holu czekała nas nie miła niespodzianka i przykład tego jak Żydzi podchodzą do kwestii historii. Jak wiadomo bardzo duża (prawie największa) grupa Żydów wywodzi się z Polski, to Polacy w dużej mierze pomagali Żydom (nie wszyscy). A w muzeum nie ma nawet najmniejszej ulotki w języku polskim. Może by nas to nie zdziwiło gdyby nie było ich też w języku rosyjskim, hiszpańskim, włoskim, czy nawet uwaga, niemieckim, chińskim i koreańskim. Bardzo byliśmy tym faktem rozczarowani, bo muzeum to odwiedza bardzo wielu Polaków. Na nasze szczęście, jedna z Pań zajmujących się obsługą zwiedzających – wolontariuszka, zauważyła i zrozumiała nasze podirytowanie. Okazało się, że Pni ta jest z pochodzenia Polką. Mieszkała pół życia w Łodzi, sama przeżyła holokaust. Bardzo nas przeprosiła i sama trochę opowiedziała. Było to z jej strony bardzo miłe.
Yad Vashem – Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu
Cały instytut – muzeum składa się jak by z dwóch elementów. Parku, w którym posadzone są drzewa. Każde drzewo poświęcone jest jednej osobie tzw. „Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata”, czyli osobom, które z narażeniem życia ratowały Żydów. Jak łatwo się domyśleć większość drzewek podpisana jest polskimi nazwiskami. A jedyny plac w parku nosi imię Janusza Korczaka.
Yad Vashem – Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu
Drugi element to monumentalne muzeum, poświęcone ofiarom holokaustu. Jest tu trochę historii i eksponatów związanych z holokaustem. Jednak my mieliśmy wrażenie, że to raczej nie do końca to czego oczekiwaliśmy. Może my Polacy, którzy odwiedziliśmy muzea w Treblince, Oświęcimiu i innych mamy trochę inną wrażliwość. Poznać tu można mało faktów, mało „ekspozycji”, ale za to bardzo dużo tablic sponsorów, głownie z USA. Na pewno duże wrażenie robi okrągła sala, na ścianach której umieszczone są zdjęcia i nazwiska tysięcy pomordowanych. Mimo wszytko warto tu wejść i samemu obejrzeć wystawę.
Yad Vashem – sala pamięci pomordowanych
Mówiąc o współczesnym Izraelu jak i wspominając historię jaką przeszedł ten naród, o ich dyskryminowaniu przez wieki, nie można pominąć tego co obecnie robi Państwo Izrael. Mówimy tu o współczesnych gettach, pobudowanych przez Żydów dla Arabów, czyli Palestyńczyków, których wyrzucili z ich domów. Strefa Gazy i Zachodni Brzeg Jordanu – Autonomia Palestyńska. Czyli palestyńskie ziemie okupowane przez Izrael. Już sam wjazd na te tereny budzi pewnego rodzaju grozę, a już na pewno bardzo źle się kojarzy.
„Mur bezpieczeństwa / getta” – namacalny przykład „przyjaźni żydowsko-arabskiej”.
Granica to wysoki kilkumetrowy mur z drutem kolczastym. Co kawałek wieżyczka strażnicza, chroniona uzbrojonymi po zęby żołnierzami. Nieodparcie kojarzy się z obozami czy gettem, tylko role się odwróciły. Tak jak by Żydzi zapomnieli co w połowie XX wieku zgotowali im Niemcy. Granicę prawie swobodnie mogą przekraczać obywatele Izraela (Palestyńczycy nie są obywatelami Izraela) oraz turyści. Taki paradoks, że turysta swobodniej może przemieszczać sie po ich kraju niż oni sami. Palestyńczycy potrzebują specjalnych pozwoleń, by móc wjechać do Jerozolimy, czy nawet wybudować dom. Władze izraelskie, aby zmusić Palestyńczyków do opuszczenia tych terenów bardzo utrudniają im budowę szkół czy nawet szpitali. Rejon znajduje się cały czas pod zaostrzoną kontrolą – blokady dróg i okresowe wprowadzanie godziny policyjnej to nic szczególnego. Mur oddzielający dwa społeczeństwa nazywany przez Izrael „murem bezpieczeństwa”, przez Palestyńczyków – gettem, mogliśmy przekroczyć po dokładnej kontroli i upewnieniu się, że jesteśmy turystami z Polski
Jeden z wielu punktów kontrolnych w okolicy Jerozolimy
Niestety jako ludzie nie potrafimy wyciągać wniosków z historii.
PS
Sytuacja w Izraelu się dynamicznie zmienia. W różnych okresach jak tam byliśmy różnie to wyglądało. Izrael to chyba jedno z najbardziej zmilitaryzowanych państw świata. Tutaj uzbrojonych po zęby żołnierzy można spotkać na każdym kroku. To tutaj każdy, w tym i kobiety muszą odbyć służbę wojskową. Tutaj kontrola osobista może zdarzyć się co kawałek. Tutaj, ludzie podzieleni (oczywiście nie oficjalnie) są na grupy z różnymi uprawnieniami. Dla Europejczyka widok młodego dwudziestoletniego człowieka z karabinem modlącego się pod Ścianą Płaczu może porazić. A jadący do domu miejskim autobusem, uzbrojony młody chłopak to codzienność.
Wycelowany karabin prosto w moją nogę w autobusie miejskim – nic fajnego.
<<< zobacz też inne wpisy z Izraela >>>
<<< galeria zdjęć z Izraela >>>
Wasze komentarze
Jeden komentarzDariusz N.
lip 6, 2019To prawda kontrast historii i teraźniejszości jest w Izraelu olbrzymi. jak tam byliśmy kilka lat temu to tez nam się to rzuciło w oczy