Przedstawiamy Wam krótki i praktyczny przegląd atrakcji w Tajlandii (i okolicy). Nie znajdziecie tu obszernych opisów ciekawostek i zabytków. Znajdziecie za to praktyczne informacje (ceny, dojazd) oraz nasze obiektywne zdanie na ich temat.
Zanim wybierzecie się w te miejsca, poczytajcie uważnie w internecie i sami oceńcie czy warto tam jechać, bo nie zawsze warto.
Bangkok – Wielki pałac Królewski
Najważniejszy zabytek Tajlandii. To tutaj swoje pierwsze kroki kierują turyści. Znajdziemy tu piękne świątynie (w tym Wat Phra Kaew – Świątynia Szmaragdowego Buddy) oraz pałac cesarski. Zwiedzanie całego kompleksu trwa co najmniej dwie godziny. Mimo wielkich tłumów i bardzo drogich jak na Tajlandię biletów, nie można pominąć tego miejsca. Obowiązkowo kobiety muszą mieć zakryte ramiona, a mężczyźni kolana.
Więcej zdjęć i informacji na temat Bangkoku w naszym tekście „Bangkok – dwa oblicza”
Pattaya – Wyspa Ko Lan
Popularna wycieczka promem reklamowana jako „Rajska wyspa Pattaya”. W rzeczywistości jest to rejs zatłoczonym promem z Pattaya nad Zatoką Bengalską na wyspę Ko Lan. Z postojem po drodze aby chętni za dodatkową opłatą mogli skorzystać z lotów na paralotni. Sama wyspa Ko Lan nie ma nic szczególnego. Niezbyt czysta. Do brzegu co chwilę przybijają stare promy przywożące nową falę turystów.
- Dojazd: można dojechać autobusem (3h, 50 BTH) + łódź na wyspę, ale łatwiej i taniej wykupić wycieczkę w Bangkoku.
- Koszt: 300 BTH (w zależności od wynegocjowanej ceny).
- Nasza ocena: nie warto.
Targ wodny – Floating Market
Miejsce gdzie kiedyś odbywał się handel w nietypowy sposób bo na łodzi. Pełną relację znajdziecie w naszej relacji „Pływający Targ„.
Mocno komercyjne miejsce nie mające nic wspólnego z dawnym targiem
- Dojazd:
Z północnego dworca autobusowego, autobus #78 do Demnoen Saduak – czas 2,5 h, koszt 50 BTH.
Dalej albo pieszo 15 minut albo tuk-tukiem – 40 BTH, 5 minut.
Ważna rada nie wsiadajcie na proponowane Wam łodzie w cenie 1000 BTH, stracicie całą przyjemność. - Nasza ocena: może ?
Kanchanaburi – most na rzece Kway,”kolej śmierci”, muzeum XX wojy światowej.
Położone około trzech godzin jazdy autobusem z Bangkoku. Główną atrakcją, rozpowszechnioną dzięki filmowi jest „słynny” most na rzece Kway (Khwae). Most jak most, niczym się nie wyróżnia, może tylko tym, że stoi na nim tłum ludzi i czeka, aż będzie przejeżdżał nim pociąg, który przeciska się powoli między gapiami.
Pociąg natomiast jedzie tzw. „trasą birmańska” lub „koleją śmierci” zbudowaną przez więźniów podczas drugiej wojny światowej. Pociągiem tym za niewielką opłatą można przejechać malowniczy fragment trasy wykuty w górach, wiszący na drewnianych podporach nad samą rzeką. Cena 100 BHT, czas jazdy około 1,5 h.
Poza tym w Kantchanburi, można odwiedzić cmentarz żołnierzy alianckich, oraz muzeum poświęcone aliantom więzionym w tej okolicy.
- Dojazd: Najłatwiejszy i najtańszy sposób dotarcia do Kanchanburi to wykupienie wycieczki z jednego z biur w Bangkoku. Minusem takiej opcji jest łączenie zwiedzania innych nie zawsze ciekawych miejsc.
- Nasza ocena: polecamy.
Długie szyje czyli „long neck”
Kobiety o długich szyjach należą do plemienia Karen i Padaung, zamieszkującego tereny Birmy i północnej Tajlandii od stuleci. Jak powszechnie wiadomo taka była ich tradycja. Nie oceniamy jej z naszego punktu widzenia. Wraz z długimi szyjami, żyją kobiety o czarnych zębach i dziąsłach.
Naszym zdaniem jest to dość kontrowersyjne miejsce. Dzisiaj tradycja ta już zanikła, a wręcz jest zakazana. W trzech wioskach zostało kilka kobiet, które dla turystów (lub jak to twierdzą przewodnicy, dla podtrzymania tradycji) pozują i pozwalają się fotografować. W zamian proszą o zakup jakiś gadżetów związanych ich ludem (głownie chińszczyzna). Trochę wygląda to jak skansen, gdzie siedzą kobiety uśmiechając się do aparatów i każdy może podejść, zrobić sobie zdjęcie. Mieliśmy wrażenie, że kobiety te niczym nie różniły się od tygrysów czy małpek na łańcuchu.
- Dojazd: albo z wycieczką, albo samemu z Chiang Rai autobusem 30 BTH, tuk-tukiem 400 BTH.
- Bilet: 500 BTH, z wykupioną wycieczką dużo taniej.
- Nasza opinia: może.
Tajlandia – kobiety z czarnymi zębami.
Elephant Poopoopaper Park – „Park kupy słonia”
Miejsce które nazwaliśmy bez podtekstu „kupa słonia”. Można tu dużo dowiedzieć się o słoniach, o ich zwyczajach, a przede wszystkim o ich diecie. Miejsce to jest placówką edukacyjną pokazującą możliwości wykorzystania odchodów słonia do produkcji, ekologicznego papieru. Z papieru tego wyrabiane są gadżety. Bardzo ciekawe miejsce szczególnie dla dzieci. Co najważniejsze nie ma tu żadnych żywych słoni. Sam park jest niewielki i jak by jechać tylko dla tego parku to można mieć wątpliwości, ale jak wpaść do niego przy okazji to warto.
- Dojazd: Park znajduje się tuż obok (5 min. pieszo) wioski z długimi szyjami.
- Bilet: 100 BTH
- Nasza ocena: może
Elephant Poopoopaper Park – „Park kupy słonia”.
Wat Rong Khun – Biała świątynia – Chiang Rai
Główną i chyba jedyną liczącą się atrakcją Chiang Rai jest świątynia buddyjsko-hinduska Wat Rong Khun. Budynek w całości składa się z białej kredy oraz kawałków luster, które w słońcu tworzą niesamowity, świetlny spektakl. Świątynia zupełnie inna niż wszystkie inne kolorowe świątynie w Tajlandii. Niewątpliwie warta odwiedzenia. Niestety często łączona z innymi nieatrakcyjnymi miejscami.
Więcej w naszym wpisie – „letnia rezydencja Królowej Śniegu”
- Dojazd: dość trudny jak się nie jedzie z wykupioną wycieczką. Autobusy lokalne jeżdżą między Chiang Mai i Chiang Raj około 3 godzin.
- Bilet: tak jak do wszystkich świątyń wstęp wolny.
- Nasza ocena: warto
Świątynia Wat Rong Khun w Chiang Rai.
Świątynia Wat Rong Khun w Chiang Rai.
Złoty trójkąt – „Golden triangle” – granica Tajlandia-Laos-Birma
Na północy Tajlandii na rzece Mekong łączą się trzy granice, Tajlandii, Laosu i Birmy. Miejsce to reklamowane jest jako „zagłębie opium”. Tak naprawdę z opium nie ma tam nic wspólnego. Turystów wozi się nad brzeg rzeki do miejscowości Sop Ruak, skąd łodzią można dostać się na drugi brzeg do Laosu (10 minut), a konkretnie do wydzielonej, zamkniętej wioski Donexao, gdzie można kupić tzw. tradycyjne wyroby.
Naszym zdaniem – dużo szumu o nic, atrakcja wymyślona tylko pod turystów.
Więcej zdjęć w wpisie – Golden Triangle – „gdzie Mekong łączy Laos, Birmę i Tajlandię”.
Z reguły „zwiedzanie” Złotego Trójkąta” połączone jest z odwiedzeniem przygranicznej miejscowości Mae Sai (แม่สาย) przy samym przejściu granicznym z Birmą. Oczywiście to typowy „shoping” i nic więcej.
- Dojazd: dość trudny jak się nie jedzie z wykupioną wycieczką. Autobusy lokalne z Chiang Mai jada kilka godzin.
- Bilet: 100 BTH za rejs na druga stronę + bilet wstępu do tzw. „strefy ekonomicznej” 100 BTH
- Nasza opinia: nie warto
Rzeka Mekong na granicy Tajlandi z Laosem.
Złoty Trójkat – Tajlandia-Birma-Laos.
Wat Phra That Doi Suthep – Świątynia na wzgórzu – Chiang Mai
Kompleks świątynny znajduje się na wzniesieniu – Doi Suthep, na zachód od Chaing Mai. Rozciąga się stamtąd wspaniały widok na panoramę miasta. Do świątyni prowadzą długie, monumentalne schody ozdobione wielkim smokiem. Samo wejście pięknymi schodami jest niesamowite, a świątynia wraz z otoczeniem na pewno warta jest zobaczenia. Całość znajduje się na terenie Parku Narodowego Doi Suthep-Pui
- Dojazd: bardzo łatwy dojazd z Chiang Mai, nie ma autobusów miejskich, ale każdy bus, czy tuk-tuk dowiezie za 10-20 BTH
- Bilet: 30 BTH
- Nasza opinia: polecamy
Wioska Doi Pui
Wioska jakich wiele. Ta położona w pobliży Chiang Mai na skraju parku narodowego, pośród zamglonych szczytów, z ładnym ogrodem. Ma ona przedstawiać typową wioskę, niestety raczej jest to lokalny stragan, ładnie położony na zboczu. Można pochodzić między domami, ale jest to raczej dość sztuczne.
- Dojazd: najlepiej wynająć tuk-tuka lub busa i zaliczyć tą wioskę przy okazji zwiedzania Wat Phra That Doi Suthep.
- Bilet: wstęp do samej wioski darmowy, ale do pseudo muzeum 10 BTH
- Nasza ocena: warto.
Chiang Mai – Zoo
Oglądanie zwierząt w klatkach budzi kontrowersja. Jednak jeśli ktoś ma więcej czasu, warto aby zajrzał tam choćby dla bardzo interesującego akwarium z tunelem podwodnym. Warto zobaczyć zwierzęta żyjące w Tajlandii, a niedostępne na co dzień przeciętnemu turyście.
- Dojazd: busy miejskie (prywatne!!!) jeżdżą dość rzadko i kosztują drogo 50 BTH, pieszo od centrum to około 3 godziny.
- Bilet: zoo 150 BTH, akwarium 520 BTH, pingwiny 150 BTH, pandy 150 BTH
- Nasza opinia: może
Angkor
Znajduje się na terenie Kambodży jednak na tyle blisko Bangkoku, że jest częstym miejscem wycieczek w ramach zwiedzania Tajlandii. Angkor – współczesna nazwa stosowana do państwa Khmerów istniejącego w okresie od 802 do 1432 roku, nazywanego również Imperium Angkoru lub Khmerskim. Kompleks zabytków Angkor tworzy olbrzymia liczba kamiennych budowli (miasta, zespoły świątynne, bramy drogi …) oraz tereny leśne i zbiorniki wodne. Wszytko intensywnie zarastane przez dżunglę co daje dodatkowe wspaniałe efekty.
My zwiedzaliśmy Angkor rowerem, polecamy. Uwaga na agresywne małpy. Minusem jest bardzo duża ilość ludzi. Bazą noclegową do zwiedzania Angkor jest pobliskie miasteczko Siem Reap (czyt. Simram, khm. ក្រុងសៀមរាប).
Więcej w naszym wpisie Angkor – miasto pochłonięte przez dżunglę
- Dojazd: dokładny dojazd i koszty możecie poznać czytając nasz wpis „Biały na egzotycznym szlaku”
- Bilet: 20$, uwaga łatwo przegapić kasy, które są w
- bocznej uliczce i potem trzeba wracać.
Nasza ocena: polecamy
Jazda na słoniu
Jest to jedna z głównych atrakcji dla przeciętnego turysty. Tak, niestety my też jechaliśmy na słoniu. Problem w tym, że na taką przejażdżkę można trafić nie do końca zgodnie z własną wolą. Przejażdżka często jest dokładana do innych ofert. Wykupując jakąś atrakcję (w naszym przypadku spływ tratwą) nie macie pewności, że nie zostaniecie połączeni z inną grupą i wbrew własnej woli traficie do tzw. „Elephant camp”.
Sama przejażdżka nie ma nic wspólnego z romantyczną przygodą. Wsiada się na słonia z wielkiej platformy. Słoń jeździ tą trasą od lat więc idzie jak po sznurku. Cały spacer trwa kilkanaście minut. Czuliśmy się trochę jak turyści wjeżdżający wozem na Morskie Oko. Słonie idą gęsiego. Jedyną miłą rzeczą jest możliwość dotknięcia i zobaczenia tego kolosa z bliska. Nasze słonie nie wyglądały na zaniedbane fizycznie, jednak ich oczy krzyczały z nudy.
Tiger Temple
Podobnie jak inne „atrakcje” związane ze zwierzętami, uważamy, że są nieludzki i sadystyczne. Żenującym jest jechać do świątyni, zrobić sobie zdjęcie z tygrysem przykutym metrowym łańcuchem do skały, a po przyjeździe do domu opowiadać o miłych kotkach i afiszować się na zdjęciach z tygrysem. Niestety takich miejsc w Tajlandii jest kilka i ciągną tam tłumy. Nie byliśmy, nie polecamy.
Dojazd: kilka miejsc w Tajlandii
Nasza ocena: stanowczo odradzamy !!!
<<< więcej tekstów z wyprawy do Azji południowo-wschodniej >>>