Podróżowanie po Ameryce Południowej według wielu opinii jest dość specyficzne. Mieliśmy okazję przejechać dość spory kawałek Ekwadoru, poznać wady i zalety komunikacji w tym kraju. Pewne rzeczy możemy potwierdzić, inne obalić. Znajdziecie tu garść porad i wskazówek, może pomogą Wam w zaplanowaniu swojej podróży po tym ciekawym kraju.
Różne rzeczy możemy powiedzieć o Ekwadorze i jego komunikacji, ale na pewno nie to że jest nudno. Transport w Ekwadorze należy podzielić na dwa rodzaje miejski – w Quito i międzymiastowy. To dwa różne światy. Łączy je jedno, niska cena. Nawet zaryzykujemy stwierdzenie bardzo niska cena.
Pierwszym problemem z jakim się spotkaliśmy zaraz po przylocie do Quito jest przedostanie się z lotniska do centrum. Samo znalezienie transportu nie sprawia żadnego problemu, bo przed terminalem stały autobusy Semi-Expres, które zawiozły nas za 2$ prosto do Quito (kursują co 30 min od 5:00 do 22:00). Jednak nie tak od razu. Po pierwsze jechał one co najmniej dwie godziny, bo droga wiła się serpentynami pośród gór i przedmieść (w nocy za to jest piękny widoki na oświetlone Quito). Po drugie autobus dojeżdża do jednego z centrów przesiadkowych terminala Río Coca. Stamtąd kolejna godzinka jazdy do centrum. Szybką linią Ecovia za 0,25 $. To jest standardowa cena biletu miejskiego we wszystkich autobusach. Jest jeszcze podobno szybszy autobus, który jedzie 1,5 godz. Aeroservicios w cenie 8$, ale nie mieliśmy okazji nim jechać a cena w porównaniu z zaoszczędzonym czasem jest niewspółmierna.
Komunikację w mieście Quito też należy bardzo wyraźnie podzielić na dwa rodzaje. Trzy główne linie „uprzywilejowane” i resztę.
Na początek o tej reszcie. Sieć autobusowa w Qito jest bardzo skomplikowana, rozbudowa i mówiąc po europejsku, kompletnie nie do ogarnięcia. Z niej przeciętny turysta raczej nie korzysta i na szczęście nie musi. Są to niebieskie, krótkie autobusy. Jeżdżą i zatrzymują się dosłownie wszędzie. Najczęściej wygląda to tak, że pędzi niebieski autobus, w drzwiach lub w oknie stoi pomocnik i krzyczy dokąd jedzie dany autobus. Zatrzymuje się w miejscach gdzie gromadzą się ludzie lub w każdym innym miejscu gdzie ktoś zechce, wsiąść jak i wysiąść. Teoretycznie z przodu ma tabliczkę dokąd jedzie, ale nagrodę temu kto zorientuje się gdzie to jest.
Na szczęście w Quito w ostatnich latach powstały trzy linie autobusowe takie uprzywilejowane – Trole, Ecovia, Metrobus. Są one szybkie, mają swoje specjalne pasy, więc raczej nie stoją w korkach. Ponieważ Quito to bardzo, bardzo długie i wąskie miasto, to wszystkie trzy linie jadą dość równolegle do siebie obejmując zasięgiem najważniejsze rejony miasta.
Łatwo te trzy linie rozpoznać. Po pierwsze są to dłuższe autobusy, przegubowe. Po drugie mają specjalne pasy i specjalne szklane przystanki na wysokich murkach, przez co i drzwi w tych autobusach, są bardzo wysoko i wchodzi się do nich po wysuwany pomoście.
Niestety w przypadku tych linii mamy też pewne komplikacje. Trudno się początkowo zorientować skąd i dokąd jadzie poszczególna linia i gdzie zatrzymuje się konkretny autobus. Nie ułatwi (a nawet utrudni) Wam to schemat tras w internecie czy na przystankach. Są one nie pełne i dziwnie uproszczone.
Oto jak my sobie poradziliśmy. Najważniejszym punktem w komunikacji w Quito jest Estacion Marín Central w tym miejscu krzyżują się linie Ecovia i Metrobus, a zaraz obok jest przystanek Plaza del Teatro lini Trole. Z tego miejsca najłatwiej dostać się do większości atrakcji turystycznych i jest on praktycznie w centrum miasta. Wszystkie trzy linie odjeżdżają z tego miejsca w dwa kierunki na północ i na południe
Mamy tak więc linie:
– czerwoną (Ecovia) – Quitumbe – Marín Central – Rico Coca
– niebieską (Metrobus) – Quitumbe – Marín Central – Ofelia
– zieloną (Trole) – Quitumbe – Plaza del Teatro – Estacion Norte – Carcelen
Wszystkie podane powyżej nazwy to główne centra przesiadkowe tzw. terminale.
Na zdjęciach znajdziecie schemat tych tras oraz powiększenie centrum z dokładnym zaznaczeniem gdzie są jakie przystanki.
Niestety zdarza się, że podczas jazdy na którymś z większych terminali trzeba się przesiąść do innego autobusu tej samej linii (w cenie tego samego biletu). Wszytko zależy od „kombinacji” danej linii. Kombinacje – aby jeszcze utrudnić orientację trzeba pamiętać że linie te mają kombinację np. C1, C3 …, oznacza to, że jadą ta samą trasą (lub jej częścią) ale zatrzymują się na różnych przystankach.
Bilet musi być na konkretną linię, kupuje się go w budce na przystanku (cena 0,25 $). Jeśli w tym samym miejscu mamy dwie linie mają one dwa osobne przystanki, dwa osobne wejścia i dwie osobne kasy. Nie da się przejść z jednego przystanku na drugi. Nieraz zdarza się, że zamiast biletów są automaty na monety 0,25 $. Każdy przystanek jest pilnowany przez ochronę i nie da się na niego wejść bez biletu.
To tyle na temat spraw technicznych związanych z komunikacją w Quito. Zostaje jeszcze tzw. folklor. Trzeba się przyzwyczaić, że autobusy są pełne i to nie tylko w szczycie, nieraz warto przepuścić jeden autobus bo za kilka minut podjedzie kolejny.
Jednak najciekawsze i najbardziej zaskakujący są obwoźni sprzedawcy. Na prawie każdym przystanku wsiada ktoś do autobusu i zaczyna reklamować produkt który sprzedaje. A sprzedają wszytko: płyty, słodyczek, karty telefoniczne, noże, portfele … Co nas najbardziej zdziwiło to, to że na wszystko znajdują się kupujący. Tylko jeden raz widzieliśmy jak człowiek nie sprzedał swojego produktu. A sprzedających widywaliśmy co najmniej kilka razy dziennie. Metody mają różne, ale zawsze zaczyna się od głośnego i bardzo długiego opisu produktu, potem są pokazy i nie rzadko degustacje – szczególnie w liniach dalekobieżnych. Nie są nachalni. Ceny oczywiście porównywalnie wyższe niż w sklepie czy na ulicy.
Przejdźmy teraz do komunikacji między miastowej. Możemy tutaj zapomnieć o zdezelowanych autobusach, pękających w szwach, znanych z innych krajów tego regionu. Autobusy w Ekwadorze są bardzo wygodne, czyste, zadbane. Z zewnątrz są bardzo kolorowe i z reguły mają wielkie napisy na jakiej trasie jadą, co bardzo ułatwia orientację do jakiego autobusu wsiąść. Bagaże muszą być schowane do luku, ale nie ma co się martwić bo pakują je tylko kierowcy i dają na to kwitek. Ilość sprzedawanych biletów jest tylko taka ile jest wolnych miejsc. Nikt nie stoi czy siedzi na podłodze. W każdym autobusie jest kierowca i pomocnik. To pomocnik, chowa bagaże, to on informuje o trasie jazdy, sprawdza bilety, ustawia film (o tym za chwilę) sprząta i robi wszystko inne oprócz kierowania autobusem. Większość autobusów ma w tylnej części ubikację. Część kierowcy jest odgrodzona od pasażerów zamykanymi drzwiami.
Teraz dwa „najmocniejsze” szczegóły wyposażenia każdego, podkreślamy każdego autobusu podmiejskiego. Pierwszy to maksymalnie podkręcona klimatyzacja – więc wato mieć przy sobie ciepłe rzeczy (Ekwadorczycy nie rzadko podróżują w zimowych puchatych kurtkach, gdy za oknem dwadzieścia stopni). Drugi niestety najbardziej nieznośny, upierdliwy i męczący to filmy. W każdym autobusie jest wielki ekran (nieraz nawet kilka małych dodatkowych) na którym wyświetlany jest film. Problem w tym, że głos jest puszczany z głośników i to na pełen regulator. Zagłusza wszelkie inne dźwięki. A same filmy nie należą do najnowszych hitów. Są to głownie filmy akcji, horrory. Tak, horrory. Zdarzyło na się, że podczas jazdy leciał bardzo krwawy (kiepski) horror, gdzie krew się lala, wampiry czy inne stwory wyły, a w naszym autobusie jechały małe dzieci. Nikt włącznie z rodzicami nie zareagowała aby zmienić film. To były dwie godziny męczarni w huczącym autobusie. Zdarzyło się nam też oglądać ten sam film dwa.
W autobusach dalekobieżnych teoretycznie jest WiFi. Teoretycznie gdyż w większości przypadków albo nie ma zasięgu albo jest tak słaby, że nie da się korzystać.
Jak wspomnieliśmy na trasie bilety sprzedają pomocnicy kierowcy. Jednak jeśli ktoś rusza w drogę z terminala początkowego to bilet musi kupić w kasie. Kolejna ciekawostka – jedna kasa sprzedaje bilety tylko na jedną trasę, ale na tą samą trasę może być kilka kas – z reguły obok siebie. Sprzedawcy na wzajem przekrzykują się. Próbują zwrócić na siebie uwagę. Dochodziło do tego, że walili w szybę aby tylko do nich podejść, czasem mają też naganiaczy. Nie ma to znaczenia gdzie kupimy bilet, bo zawsze cena na danej trasie jest taka sama u wszystkich sprzedawców. Co do ilości kas dochodzi do takich absurdów, że w małej miejscowości Puerto Lopez autobusy jeżdżą tylko w dwóch kierunkach, a kas jest siedem. A w Guayagali kas jest ponad 120, muszą tam wisieć drogowskazy wskazujące gdzie są kasy dla danego kierunku. Za wejście na terminal nie rzadko trzeba zapłacić, ale tylko pod warunkiem, że nie przyjechaliśmy na niego jakimś innym autobusem.
Sieć linii autobusowych jest dość gęsta jednak należy pamiętać, że podróż może trwać bardzo długo ze względu na konieczność okrążenia gór.
Oto przykładowe ceny i godziny odjazdów na różnych trasach (około 1 $ za 1 godzinę jazdy, niestety trudno przeliczyć godziny na kilometry) – rok 2017.
- Mitad del Mundo – z Quito autobusy odjeżdżają co chwilę z terminala Ofelia – 0,40$ (czas około 20 min);
- Otavalo – z Quito autobusy odjeżdżają z terminala Carcelen – 2,00 $ (czas 2 godz.) (do Carcelen dojedziecie linią Trole, ale może się zdarzyć, że będziecie musieli mieć przesiadkę na Estacion Norte);
- Baños de Agua Santa – z Quito autobusy odjeżdżają z terminala Quitumbe – 4,20 $ (czas 3,5-4 godz.)
- Guayaguil – z Banos – 10 $ (czas. 10 godz.)
- Puerto López, Montanita – z Guayagili 4,00$ (czas 2 godz.)
- Mindo – z Quito autobusy odjeżdżają z terminala Ofelia – 3,10 $ (czas 3 godz.)
Niestety wspólną cecha kierowców Ekwadorskich i latynoskich jest brak ograniczeń prędkości. Bez względu na rodzaj drogi i stan techniczny pojazdu pędzą na złamanie karku.