Giza i piramid wyłaniające się z piasków pustyni oraz zabytki starożytnego Egiptu w Kairze, kojarzy chyba każdy. To takie obowiązkowe punkty, marzenie do zobaczenia na własne oczy przez każdego podróżnika.
Poruszanie się samodzielnie po Egipcie nie jest proste i bezpieczne dla przeciętnego turysty. Oczywiście nie chcemy tu demonizować i nie oznacza, że od razu coś się musi stać. Dlatego mimo, że wolimy samodzielne zwiedzanie, według własnego planu, tym razem skorzystaliśmy z oferty biura podróży. Ponieważ turystyka to najważniejsze źródło dochodu budżetu Egiptu, władze postanowiły za wszelką cenę zapewnić turystom bezpieczeństwo. W zamian za to, turyści przybywający tu bardzo licznie zostawiają olbrzymie sumy pieniędzy. Niestety co widać na każdym kroku, z tych profitów korzystają tylko elity, a przeciętny Egipcjanin klepie swoją biedę. Jak by tych zabezpieczeń było mało, do każdego autobusy z turystami przydzielany jest uzbrojony ochroniarz. Dobrze zbudowany facet ,w ciemnym garniturze
Punkty kontrolne na egipskich drogach.
Nad ranem koło dziewiątej jesteśmy na miejscu. Kair (القاهرة) to olbrzymie miasto, wielka metropolia, licząca prawie siedem milionów ludzi. Nie przypominająca jednak miast europejskich. Ciągnące się kilometrami ulice z małymi, prawie rozpadającymi się domami, bez szyb. Wszędobylskie olbrzymie anteny satelitarne, jedyna rozrywka ludności. Pędzące z każdej strony rozpadające się samochody, pomiędzy którymi lawirują tysiące motorów obładowanych bardziej niż niejedna ciężarówka w Europie. Ludzie przechodzący a właściwie przebiegający przez jezdnie każdym miejscu. Im bliżej centrum tym pojawia się więcej ładnych kamienic, sklepów, pomalowanych krawężników i drzew. Mijamy co chwilę meczet z charakterystycznymi, wąskimi i wysokimi minaretami wystającymi ponad inne budynki. Wszytko jednak spalone przez słonce i przysypane drobnym szarym kurzem. W centrum zielenią się wysokie palmy, krzewy, widać, że specjalnie podlewane i dbanie. W oddali widzieliśmy kilka wysokich ekskluzywnych wieżowców, będących zapewne centrum biznesowym Kairu i całego Egiptu. Na ulicy wielki ruch i hałas. Nie dosyć, że chyba wszystkie jeżdżące tu samochody mają pourywane tłumiki, to jeszcze na każdym kroku słychać krzyki „rozmawiających” i handlujących arabów.
Kair – miasto historia, miasto gigant.
W końcu jesteśmy pod Muzeum Egipskim w Kairze. Z zewnątrz muzeum nie wygląda tak imponująco jak można było by się spodziewać. Przed budynkiem z czerwonego piaskowca stoją dwa wielskie sfinksy. Dookoła których ciśnie się wielojęzyczny tłum z całego świata. Charakterystyczną cechą takich budowli jest otoczenie ich zielenią i tryskającymi wodą fontannami. Dającymi w takim skwarze choć trochę orzeźwienia. Przekraczając wielkie drewniane drzwi naszym oczom ukazuje się obraz jak z filmów przygodowych „Indiana Jones”.
Olbrzymie sale z tysiącami oryginalnych i jedynych w swoim rodzaju eksponatów. Raczej skąpe oświetlenie i duszna atmosfera wprowadzały dodatkowy tajemniczy nastrój. Niestety wiele z tych zabytków wyglądało na zaniedbane. Opisy nawet te w języku angielskim były bardzo skrom nie i często stojąc przed czymś naprawdę cennym, trzeba było się albo domyślać albo liczyć na to, że akurat ktoś kto stoi obok wie co to jest.
Nie sposób opisać zabytków które można tu zobaczyć. Najwspanialsze osiągnięcia czasów starożytnych. Na dodatek są one tak blisko na wyciągnięcie ręki. Gdyby nie szyby można było by poczuć klimat tamtych czasów. Aż trudno wszytko zapamiętać, ale na pewno wspomnieć tu musimy o licznych mumiach w różnym stanie od zamkniętych w sarkofagach po otwarte zabandażowane ludzkie ciała. Całe procesje pogrzebowe. Codzienne życie starożytnych. Wszytko podzielone jest na okresy historyczne (I-IV państwo). Komory grobowców, olbrzymie kolosy Echnatona, posąg króla Dżesera, posąg Amenphotepa, posąg Księżniczki Neferet, głowa Hatszepsut, posąg Tutenhamona oraz wyposażenie jego grobowca. W tym słynna złota maska pośmiertna ze szczerego złota. Mogli byśmy tu jeszcze długo wymieniać wspaniałe skarby. Całe muzeum jest wspaniałe i mimo swoich wad w infrastrukturze turystycznej na pewno niewiele innych muzeów na świecie może się z nim równać. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem przechadzając się miedzy olbrzymimi kolumnami czy między mumiami licznych faraonów, dzieci, zwierząt. Miedzy przedmiotami codziennego użytku z przed tysięcy lat, jak i wspaniałymi symbolami władzy faraonów, ich powozami, kaskami i klejnotami.
Z muzeum poszliśmy w kierunku jeszcze do niedawna najdłuższej rzeki świata Nil (dzisiaj wiemy dzięki Polakom, że najdłuższa jest Amazonka). Jak się można było spodziewać Nil to olbrzymia i szeroka rzeka. Pływa po niej mnóstwo najróżniejszych łódek i statków. Na jeden z takich stateczków wsiedliśmy. Niezbyt wielka łódź przewiozła nas między dwoma „światami”. Z jednej strony piękne i nowoczesne wieżowce, zabytkowe budynki, świątynie, a z drugiej szare, niskie osiedla slumsów i wszelkiego rodzaju osiedli dla większości mieszkańców tego kilku milionowego miasta. Z perspektywy wody Kair wyglądał interesująco i zaskakująco. Różnorodność kształtów, struktur budowli, infrastruktury arabskiej i tak charakterystycznych parków. Przy wysokim umacnianym brzegu cumowały wielkie statki wyglądem przypominające te z przed stu lat, stylizowane na stare lub po prostu stare.
W oddali wielką, żółtą skarpę piachu i na jej tle trzy charakterystyczne kształty piramid. To właśnie nasz dzisiejszy główny cel. Niestety im bliżej tego cudu ludzkiej inżynierii, tym większe rozczarowanie. Nie samymi piramidami, które są wielkie i interesujące, ale otoczeniem. Autobusy podjeżdżają pod samą piramidę, wyasfaltowaną czarną serpentyną, na pustyni między piramidami. Piramidy stoją praktycznie na skraju pustyni otoczone z trzech stron miastem, które wręcz walczy z pustynia o każdy kawałek ziemi. Zrobienie zdjęcia bez współczesnej cywilizacji miasta w tle nie jest takie proste.
Najpierw idziemy zwiedzić wnętrze „malutkiej” piramidy, grobowca Królowej Hetephares. Wejście do niej początkowo między olbrzymimi kolumnami, nagle zniża się i trzeba mocno się schylić, aby nie uderzyć głową w olbrzymi wielotonowy „klocek” równo wyciosany z kamienia. Z takich dość różnych i imponujących elementów zbudowana jest cała świątynia. Na ścianach widać dość zniszczone, ale liczne freski. Wewnątrz panuje potworny zaduch, więc nie da się tam wysiedzieć nawet kilku minut. Stromymi, kamiennymi schodami wychodzimy na zewnątrz, gdzie czeka nas uderzenie gorącego powietrza i przeraźliwie świecące słońce.
Teraz mieliśmy trochę czasu, aby móc samodzielnie pozwiedzać najsłynniejsze piramidy, które wszyscy znamy z filmów i zdjęć. Na żywo na prawdę też robią takie wrażenie. Imponujące, wielkie płyty i sześciany sprowadzone tu z daleka i poukładane jedne na drugim jak dziecięce klocki. Jednocześnie tak precyzyjnie i wysoko, że nawet dzisiaj przy nowoczesnych maszynach wykonanie takich budowli było by niewyobrażalnie trudne. A pamiętajmy o tym, że to w 100% „made in hand” i wewnątrz kryje się mnóstwo korytarzy, tajemnic i niespodzianek, o których się domyślamy i które odkryli archeologowie. I to wszytko zrobione ponad cztery tysiące lat temu. O wszystkim tym można przeczytać w książkach i internecie więc nie będziemy się rozpisywać.
Dodatkowym niesamowitym uczuciem jest fakt, że te słynne budowle można dotknąć, wejść na ich fundamenty. Poczuć wręcz pracę tysięcy robotników, którzy byli potrzebni do budowy tych niesamowitych budowli. Robiąc sobie na ich tle zdjęcia wyglądaliśmy jak maleńkie punkty na tle żółto-brązowo-szarych kamieni. Jednocześnie poobłupywane przez wieki kawałki bloków i wszędzie wciskający się drobny, pustynny piach nadają im takiej autentyczności. Czuć było dotyk historii, ich autentyczność i to jakie nasze życie w stosunku do setek pokoleń minionych od ich powstania, jest krótkie. Większość budowli jest nadal pod ziemią, tylko nieliczne są odkopane i udostępnione, a w zasadzie tylko te trzy największe są w całości widoczne. Są to piramidy Cheopsa, Chefrena i Mykerinosa. Taka ciekawostka piramida Cheopsa to do dzisiaj najcięższa budowla na świecie jaką wybudował kiedykolwiek człowiek.
Niestety w takich miejscach nie ma możliwości beztroskiego i spokojnego zwiedzania. Setki innych osób chcących tak jak my zobaczyć to miejsce. Liczne grupy arabów na wielbłądach i bez nich, próbujący coś sprzedać, a w zasadzie wcisnąć coś każdemu przechodzącemu truście. Między nimi jeżdżące autobusy i strażnicy na wielbłądach. Taki to urok sławnych zabytków.
Porządku pilnują strażnicy na wielbłądach.
Trochę dalej, na tle trójkątnych kształtów stoi, a może leży najsłynniejsza rzeźba bez nosa, czyli Sfinks. Swoimi rozmiarami robi wrażenie, a zdjęcie z nim i piramidami w tle to marzenie każdego nawet najbardziej hardkorowego i tradycyjnego turysty i podróżnika. Niestety kilkadziesiąt metrów od wejścia do świątyni z Sfinksem zaczyna się szara codzienność z niezbyt urokliwymi miejscami i brudnymi uliczkami miasta. Na dodatek z najsłynniejszym symbolem globalizacji czyli MC Donald’sem. To Giza (الجيزة). Kiedyś część Kairu obecnie osobne miasto. Wielkie miasto (3 miliony ludzi), leżące po drugiej stronie Nilu iż Kair.
Giza – Sfinks – jeden z najczęstszych ujęć z Egiptu.
Wasze komentarze
Jeden komentarzAlicja
sie 23, 2018Bardzo ciekawie poczytać o Kairze! Pomimo iż realia mieszańców mogą przytłoczyć, to jednak jest coś magicznego w oglądaniu tych miejsc znanych ze szkolnych podręczników. Kair to mój kolejny cel, a bilety już kupione.
bylismytam
sie 27, 2018Kair, jak i cały Egipt to wyjątkowe miejsca. Szkoda, tylko, że teraz trochę tam niebezpiecznie.
Powodzenia
Maciej
paź 11, 2018Tak, ja też byłem zaskoczony i zniesmaczony otoczeniem piramid. Na filmach pokazywane są zawsze z jednego. atrakcyjnego konta. W rzeczywistości „cywilizacja” pożera historię.
eleni1963@onet.eu
paź 10, 2018Egipt- magiczne i historyczne miejsce ze swoimi piramidami. Niestety każdy kto był w Egipcie po części będzie się czuł zawiedziony, gdy zobaczy piękne piramidy tuż przy mieście, które z każdym rokiem rozbudowuje się i niebezpiecznie zbliża się do miejsc, które powinno być w szczególności chronione.