Sumatra o mały włos przyczyniła by się do zagłady życia na Ziemi, dzisiaj oferuje nam wspaniałe miejsca jak wyspa na wyspie, czy tropikalne lasy z orangutanami na wolności. Mieliśmy przyjemność tam być.
Na końcu znajdziecie kilka naszych porad logistycznych >>>
Największa na świecie wyspa na wyspie. Wyspa Samosir jest wulkanicznym wypiętrzenie na środku jeziora Toba, które samo też leży w niecce starego wulkanu jaki jest druga największa wyspa na świecie – Sumatra. Wybuch tego super wulkanu spowodował około siedemdziesięciu tysięcy lat temu pokrycie całej Ziemi popiołem. Przez to wydarzenie prawie wyginęły wszystkie zwierzęta na świecie. Dzisiaj po tym wybuchu zostało już tylko jezioro z wyspą po środku.
W tym rejonie świata nie pyta się jak daleko jest do celu tylko jak długo się tam jedzie. Mimo, że jedna z dwóch głównych dróg jest całkiem przyzwoita a ruch na niej jest średni to przejazd 150 km zajmuje około 7 godzin.
Parapat i widok na największe jezioro na wyspie
Na Samosir najlepiej dostać się promem (20 min) z Parapat, dokąd w miarę regularnie kursują lokalne busiki.
Jak to bywa w porcie, kwitnie tutaj dość duży bazar gdzie można zjeść i kupić podstawowe rzeczy. Niestety baza noclegowa w Parapat nie jest dość skromna i lepiej przepłynąć na drugą stronę do Tuktuk.
Wioska Tuktuk na wyspie Samosir
Już z daleka widać tradycyjne domy Bataków.
Tradycyjne domy Bataków – mieszkańców wyspy
Charakterystyczny dom w kształcie łodzi
Mieliśmy okazję spać w tradycyjnym domu Bataków – mieszkańców wyspy Samosir. Domy budowane były w kształcie łodzi. Niestety do dzisiaj domów takich nie przetrwało za wiele, na szczęście te co są zaczynają być doceniane przez miejscowych jako dobry wabik na turystów i w ten sposób może uda się ocalić pozostałem domy
Skansen typowej wioski Bataków
Niewątpliwą atrakcją wyspy jest skansen poświęcony kulturze miejscowej ludności. Można tu zobaczyć jak jeszcze do niedawna, żyła tutejsza ludność, nie rzadko opisywana jako „kanibale”. Choć to chyba teoria trochę naciągana.
Stół naradny w skansenie na wyspie Samosir
Przy tym oryginalnym, kamiennym stole jeszcze do niedawna zasiadała starszyzna i debatowała na ważne tematy. Tutaj też odbywał się sąd.
Cała wyspa obstawiona jest takimi posążkami
Na wyspie można co jakiś czas spotkać typowe grobowce Bataków oraz różnego rodzaju posążków. Wyspa jeszcze do niedawna posiadała swoją religię i wierzenia. Niestety „cywilizacja” przyniosła też chrześcijaństwo i tradycyjne obrzędy i budowle ustępują miejsca nowym.
Na samej wyspie nie natrafiliśmy na stada małp (może to przypadek) ale już w drodze powrotnej zaraz za portem, wzdłuż drogi biegały ich całe stada. Niektóre chętnie zaglądały w okna samochodów (wiadomo po co).
Sumatrzańska wersja sadu – plantacja kokosa.
Kolejny obraz „cywilizacji” Sumatry. Wszędzie powstające olbrzymie plantacje palmy kokosowej. Aby powstała taka plantacja trzeba wyciąć pierwotny las. Do tego pracują tu za grosze miejscowi po to aby kilku bogaczy jeszcze bardziej się wzbogaciło.
Bukit Lawang – mostek, mosteczek, byle na drugą stronę
Bukit Lawang to wioska jedna z wielu setek wiosek ukrytych gdzieś w środku indonezyjskiej dżungli. Gdyby nie rezerwat orangutanów prawdopodobnie nikt by o niej nie słyszał.
Rzeka służy do mycia, prania i gotowania
Życie tu toczy się powoli. Główną „żyłą” wsi jest oczywiście rzeka. To tutaj odbywa się pranie, gotowanie i kąpiel.
Na drugą stronę rzeki tylko po wiszących mostach
Brzegi rzeki, która co jakiś czas mocno wzbiera wodę łączą chybotliwe mostki linowe. Świetna atrakcja dla turystów, pod warunkiem, że nie idzie się nim po raz pierwszy w nocy (tak jak my).
Z daleka ta konstrukcja wygląda dość stabilnie. Niestety z bliska przedstawia typowy obraz logistyki azjatyckiej. Stopnie wysokie na prawie metr. Dziury w podłodze i braki w barierkach, a na dodatek całość kołysze się niemiłosiernie. Z perspektywy czasu „za…..” uczucie.
Zaletą „cywilizacji” jest natomiast powszechny dostęp do szkół. Oczywiście w teorii, bo z maleńkich wiosek w środku lasu dzieci i tak nie dostaną się do szkoły. Właśnie gimbus wiezie dzieci do szkoły.
Kolejny paradoks tego świata. Kakao. Rośnie go tu dużo i można by powiedzieć, że w Indonezji jest tania czekolada. Niestety. Całe kakao jest kupowane głównie przez Holendrów, Szwajcarów, Amerykanów i uwaga Polaków. Jedzie do Europy, tam jest przetwarzane na czekoladę lub inne produkty i za kilkaset razy wyższą cenę wraca do Azji.
Czas na główną atrakcję Sumatry. Park Narodowy Gunung Leuser z orangutanami na wolności. No właśnie czy to główna atrakcja. Zastanawialiśmy się nad tym czy tu pojechać. Wielokrotnie trafialiśmy na jakieś „Tiger Temple”, „Elefant Camp” …. gdzie w okropnych warunkach były trzymane często na uwięzi dzikie zwierzęta, aby turyści mogli sobie z nimi zrobić fotki.
Nasz gospodarz przekonał nas, że tutaj jest inaczej i że warto iść i zobaczyć. Niestety nie można wchodzić samemu bo to za niebezpieczne. Trzeba iść z przewodnikiem.
Król dżungli (fot. teleobiektywem)
Na szczęście okazało się inaczej niż się obawialiśmy. Orangutany tu są, ale … to my musimy ich poszukać. Żadne na nas nie czekały. Trzeba było się sporo nachodzić i nasłuchiwać, aby w końcu wysoko w koronach drzew najpierw usłyszeć dość głośny hałas łamanych gałęzi, a potem charakterystyczny pomarańczowy punkt skaczący z drzewa na drzewo. Trzeba było być cicho, wtedy powoli można było się trochę do nich zbliżyć. Nie było to łatwe, bo one nie chodziły sobie po ścieżkach, tylko trzeba było przedzierać się do nich przez gęste zarośla, na dodatek po stromych zboczach, w wysokiej temperaturze i wilgotności.
Mały orangutan (fot. teleobiektywem)
Ten maluch wynagrodził nam wszelkie trudy. Na dodatek nas obsikał.
Takie spojrzenie w gęstym lesie może przerazić.
O tym, że to teren orangutanów i to my wkraczając tutaj miesimy się dopasować do przyrody, uświadomiła nam jedna z orangutanic. Ta dobrze znana przewodnikom samica, sama dobrze wiedziała na co może liczyć od turystów. Siedziała przy jednej ze ścieżek i nie zamierzała odejść z pustymi rękoma. A co, jak co, ale ręce to ona miała ogromne. Orangutan swoim jednym uściskiem jest w stanie urwać człowiekowi rękę lub połamać nogi. Dlatego od jakiegoś czasu do każdej nawet małej grupki przydzielanych jest dwóch przewodników.
Kilka porad co do Sumatry (według przelicznika 1 zł = 3.200 IDR):
Samosir i okolica:
- bus z lotniska w Medan do miasta – 40.000 IDR
- bus z Medan do Parapat – 80.000 ID
- prom z Parapat na wyspę to koszt – 15.000 IDR – można wskazać gdzie ma nas na wyspie wysadzić;
- nocleg 150.000-200.000 ID
- po wyspie najlepiej poruszać się skuterkiem, które można wszędzie wypożyczyć bez problemu za 120.000 IDR – UWAGA !!! ruch lewostronny;
- wstęp do skansenu podobno płatny 3.000 IDR ale od nas nikt nic nie chciał;
- wspaniałe ciasteczka pieczone na miejscu w Ambarita – 1.000 IDR
Bukit Lawang: - bus z Medan do Bukit Lawang – 80.000 IDR
- wstęp do parku z przewodnikiem (bez nie można) – 500.000 ID
- nocleg 200.000 – 250.000 IDR za pokój;
- posiłek dla 3 osób w lokalnej restauracji (na podwórku) – 10.000 IDR – jest tu dość duży problem ze zdobyciem jedzenia takiego obiadowego, ponieważ większość turystów jedzie prosto do parku i do sklepików, rzadko zatrzymują się na dłużej i na jedzenie.