Turku to najstarsze miasto Finlandii. Jest to historyczna stolica tego skandynawskiego państwa (do 1812 roku). Leży w południowo zachodniej Finlandii nad ujściem rzeki Aurajoki. Ponieważ miasto to było przez większość swojej historii zajęta albo przez Rosję albo przez Szwecję często można spotkać szwedzką nazwę tego miasta Åbu.
Najważniejszą budowlą miasta jest zamek (Turunlinna). Głowna siedziba książąt fińskich i królów szwedzkich. Pobudował go szwedzki król Eryka IX Święty w XIII wieku. Najciekawszym i najważniejszym okresem dla zamku i miasta był wiek XVI. Na dodatek okres ten jest ściśle związany z Polską.
Najmłodsza córka polskiego króla Zygmunta Starego i królowej Bony, Katarzyna Jagiellonka poślubiła księcia Finlandii, Jana Wazę. Oboje zamieszkali właśnie w tym zamku.
Podejrzewani o spiskowanie z Polską zostali przez króla Szwecji Eryka XIV pojmani i uwięzieni w zamku Gripsholm niedaleko Sztokholmu. Tam przyszedł na świat ich syn, którego wizerunek możemy do dziś oglądać na słynnej kolumnie przed Zamkiem Królewskim w Warszawie. To Zygmunt III Waza. Eryk XIV został w wkrótce usunięty z tronu, a jego miejsce zajął właśnie Jan, znany potem jako król Jan III Waza. Królowa Katarzyna (Catarina Jagellonica) zasiadała na szwedzkim tronie przez czternaście lat.
Po przeniesieniu stolicy do Helsinek i utracie znaczenia miasta Turku, przez lata zamek był niszczony i dewastowany. Niestety mimo prób odrestaurowania zamku do dzisiaj niewiele zostało z jego świetności. Zamek leży u ujścia rzeki. Obecnie sąsiaduje z dużym terminalem portowym, co nie dodaje mu atrakcyjności. W zamku można zwiedzać lochy, sale zamkowe oraz muzeum poświęcone historii Finlandii, a w szczególności historii Turku (bilet 9€).
W Turku warto również zobaczyć katedrę z 1250 i bazylikę z 1285. Turku posiada też Abo Akademii – uniwersytet z 1640 roku, najstarszy uniwersytet w Finlandii. Mimo przebudowy miasta, nadal można zobaczyć wiele drewnianych domów, nawiązujących do architektury rosyjskiej, kiedy miasto było pod rosyjską aneksją.
Jest kilka muzeów (mało ciekawych dla przeciętnego turysty, dodatkowo w języku fińskim, rzadko nawet angielskim). Za to przy jednej z głównych ulic, w pobliżu muzeum można spotkać popiersie Lenina. Tak tego Lenina. Jest to dar narodu rosyjskiego. Skąd my to znamy. Czyżby Finowie szybko zapomnieli jak ich traktował wielki brat ze wschodu.
Ciekawostką dla dzieci Świat Muminków oraz muzeum morskie Forum Marinum, z kilkoma żaglowcami i innymi statkami stojącymi w porcie. Właśnie na terenie tego muzeum, na pokładzie starego statku Bore, zaraz obok wojskowej korwety nocowaliśmy.
Moim zdaniem to koniec atrakcji tego miasta. Miasto samo w sobie nudne i niewiele jest tam do zwiedzania nawet podczas jednodniowego pobytu. Miasto nie posiada typowej dla większości miast starówki z rynkiem. Jedyny rynek to duży plac z kilkoma straganami i licznymi przystankami autobusowymi. Na rynku tym można dostać głównie (koniec września) fasolę, grzyby i żurawinę. Żurawina to chyba narodowy owoc Finlandii. Można go dostać wszędzie. Większość fińskich produktów od ciast po alkohole ma go w swoim składzie. I bardzo dobrze, bo jest bardzo smaczny. Prócz warzyw było kilka straganów z różnymi rybami w dość szerokiej ofercie i regionalnymi ciastami i słodyczami. Niestety ceny na rynku jak i w sklepach były jak na polskie warunki dość wysokie. Ponieważ Finlandia ma dość duży problem z alkoholizmem (najwyższe spożycie wysokoprocentowych alkoholi w Europie na mieszkańca) w sklepach nie ma działów alkoholowych. Alkohol można sprzedawać tylko w specjalnych wydzielonych sklepach. A dowody osobiste są dość skrupulatnie sprawdzane.
Miasto jest czyste i zadbane, ale bez przesady porównał bym je do naszych polskich miast, nie do pedantycznych austriackich. Po mieście jak i okolicy chodzi dużo obcokrajowców (emigrantów). Jak to w Skandynawii było dużo blondynek, ale proporcjonalnie mniej blondynów (może się farbują). Zwróciłem uwagę (co mnie mocno zaskoczyło), że Finowie bardzo ciepło się ubierają. Gdy my chodziliśmy w rozpiętych bluzach oni zakutani w ciepłe kurtki, szale i czapki. Wydawało by się, że ten przyzwyczajony do zimna naród powinien lepiej znosić chłód niż my.
Komunikacja jak na ten bogaty kraj jest bardzo dobrze rozwinięta praktycznie można dotrzeć wszędzie bardzo gęstą siecią komunikacji autobusowej. Cena biletu jednorazowego 3€ a biletu dobowego 7€.
Najważniejszą dla nas sprawą, rzucającą się w oczy były rowery. Stały wszędzie. Bez wątpienia mogę powiedzieć, że to świat rowerów. Było ich na pewno więcej niż samochodów. W centrum miasta (gdzie indziej też) są liczne parkingi dla rowerów, ścieżki rowerowe. Może nie są one tak szerokie jak nasze nowe ścieżki, ale są za to wszędzie. Niestety kultura jazdy rowerzystów niewiele odbiega od polskiej. Tak samo wjeżdżają na chodniki, na przejścia dla pieszych i przejeżdżają na czerwonym świetle. Wyjeżdżając za miasto jeszcze przez wiele kilometrów ciągnęły się odizolowane od drogi ścieżki rowerowe, po których pędziły do szkoły na rowerach całe chmary dzieci. A przed szkołami pełne parkingi rowerów. Gdyby tak u nas zamiast gimbusów wprowadzić rowery? Tanio i zdrowo
Podsumowując. Proponuję traktować Turku jako miasto przesiadkowe lub baza wypadowa do pozostałej części Finlandii, niż jako cel podróży.
Polecamy odwiedzić znajdujący się niedaleko Parku Narodowego Kurjenrahka (Kurjenrahkan Kansallispuisto) o którym piszemy w innym naszych artykule – zapraszamy.
Wasze komentarze
Jeden komentarzPiotr
lut 17, 2018Turku to piękne miasto! Polecam wszystkim, którzy odwiedzają Finlandię
bylismytam
lut 18, 2018Akurat my wolimy okolice Turku z klifami i jeziorami.
Małgorzata
sty 21, 2023Szkoda, że nie byliście w skansenie w Turku. Wart zwiedzania…
bylismytam
sty 22, 2023Cześć. Do skansenu niestety nie trafiliśmy. Przypominam że było to kilak lat temu.