Gambia reklamowana jest jako jeden z bezpieczniejszych krajów Afryki, okno na „Czarną Afrykę”. Dzięki stosunkowo tanim lotom destynacja ta stała się ostatnio dość popularna. Postanowiliśmy i my sprawdzić co takiego Gambia może zaoferować przeciętnemu turyście
Senegambia – to część turystyczna, gdzie początkowo trafiają prawie wszyscy podróżni (mapa Gambii). Czyli kilkukilometrowy rejon przy plaży, z hotelami, strefą rozrywkową, sklepami z towarami „europejskimi”. Tu znajdziemy targowiska zwane marketami z pamiątkami, kantory walutowe. Asfaltowe lub przynajmniej ubite drogi, liczne taksówki, busy, tuktuki. Tutaj też możemy zjeść od rana do wieczora „europejski” posiłek. Jednak co najbardziej rzuca się w oczy to bardzo wysokie ceny (Woda 100 dalasi, jogurt 150 dalasi, banany 100 dalasi, obiad 800 dalasi … (~10 dalasi = 0,75 zł)).
Tutaj też możemy zorganizować sobie wycieczkę, czy transport do różnych atrakcji. Niestety większość turystów nie wyjeżdża poza tą strefę, nie licząc zorganizowanego przejazdu spod hotelu do jakiejś atrakcji typu Kunta Kinte Island, safari czy jakiś park narodowy. Co powoduje, że tak naprawdę nie zobaczą nic z Gambii, prócz atrakcji skierowanych specjalnie pod turystę. Obszar ten da się obejść w godzinę.
Senegambia – turystyczna enklawa w Gambii
Trochę dalej, głównie na północ i wschód od Senegambii, zaczynają się miasteczka – osiedla gdzie mieszkają Gambijczycy z miast – Bakau, Kotu, Serekunda i dalej Bandżul.
Prawie brak już tutaj infrastruktury i atrakcji turystycznych. W tej okolicy mieszkańcy żyją już swoim skromnym życiem. Jest brudno i zaniedbanie. Zapuszczają się tu jeszcze od czasu do czasu turyści, szczególnie ci budżetowi. Znajdziemy jako takie sklepy, choć ich asortyment jest już znacznie skromniejszy, gorszej jakości i raczej mało przydatny turyście. Znajdziemy też atrakcje jak sadzawka z krokodylami, małe markety z pamiątkami wykonywanymi na miejscu. Nie ma tu już raczej restauracji w naszym tego słowa znaczeniu. Są za to małe przydrożne „jadłodajnie”, czyli panie z wielkimi gorącymi garami, z których za niewielką dla nas cenę 50-100 dalasi można zjeść całkiem pożywny posiłek z reguły rybny. Te „garkuchnie” pojawiają się głównie pod koniec dnia, gdy Gambijczycy kończą pracę i robi się chłodniej. Tutaj szczególnie po zapadnięciu zmroku można obserwować miejskie życie przeciętnego Gambijczyka. W mieście, w którym jest problem z prądem, bieżącą wodą, kanalizacją. Gdzie rzadko kto ma telewizor, a grupki mężczyzn stoją przed sklepami lub knajpami z telewizorem i w kółko oglądają zachodnie ligi piłkarskie.
Ostatnia i największa część kraju, to dość pusta sawanna i busz ciągnąca się wzdłuż rzeki Gambia. Tutaj turyści jedynie przemykają w samochodach lub busach, pędząc do odleglejszych atrakcji, które sobie wykupili do zwiedzania w hotelu. Jednak to tutaj zaczyna się prawdziwa Gambia i Afryka. To tutaj znajdziecie prawdziwe, ciężkie i z reguły prymitywne życie mieszkańców Gambii. Nie ma tu restauracji, dróg asfaltowych. Maleńkie sklepy przypominają raczej ciemne budki, gdzie na brudnych półkach prawie nic nie ma. Wioski w bardzo kiepskim stanie, rozwalające się meczety, ludzie przesiadujący całymi dniami przed domami. Jednak ta część Gambii jest najciekawsza, najbardziej prawdziwa. Nam udało się odwiedzić i zamieszkać w jednej z takich wiosek, o czym piszemy w naszym wpisie „Gambia inaczej – wioska Tambakoto„.
Jadąc do Gambii, planowaliśmy na własne oczy zobaczyć miejsca, które reklamowane są w przewodnikach, jak i na blogach internetowych jako atrakcje warte odwiedzenia w Gambii. Tak zrobiliśmy i mamy dla Was krótkie streszczenie i NASZĄ opinię o tym, co zobaczyliśmy.
Wymiana waluty – dalasi
Obowiązującą walutą w Gambii jest dalasi (GMB) – jak my byliśmy, kurs jednego dalasi około 0,07 zł. Banknoty są w bardzo złym stanie. Walutę z dolarów czy euro można wymienić w kantorach. Bankomatów nie widzieliśmy. Kantory są głównie w miejscach, gdzie przebywają turyści. Na pewno w rejonie Senegambii, gdzie znaleźliśmy wiele kantorów, szczególnie w okolicy Senegambia Road, jak i na lotnisku. W innych miejscach raczej taka wymiana jest niemożliwa. Kurs wszędzie jest bardzo podobny. Czytaliśmy o tym, że na lotnisku się nie opłaca, a my akurat dostaliśmy tam najlepszy kurs. Dobrze jest rozejrzeć się w kilku miejscach, a handlarze chętnie obniżą nam trochę kurs, aby kupić u nich.
Wymiana waluty – lotnisko w Bandżul.
Przewodnicy – brać czy nie brać
Jak tylko zaczniecie interesować się co i jak zobaczyć w Gambii odezwą się do Was lub sami się odezwiecie do osób, które podają się za przewodników. Każdy z nich będzie zachwalał oczywiście swoją ofertę, skrojoną specjalnie pod Was. Na każdym kroku znajdziecie chętnych do zorganizowania Wam wyjazdu w dowolne miejsce – szczególnie kierowców taksówek, czy zaprzyjaźnionych z obsługą hotelu samozwańczych przewodników – którzy twierdzą, że pokarzą Wam, wszytko co chcecie i opowiedzą o życiu, historii i kulturze kraju. Może zawiozą Was, tam gdzie chcecie, może powiedzą kilka zdań o Gambii, ale nie liczcie na to, że będzie to profesjonalne. Traktujcie ich raczej jak kierowców, nie przewodników. Sami podejmujcie decyzje. Ich rady nie zawsze są słuszne i najlepsze dla Was. Nie dajcie się omamić pięknymi słowami, to zwykły marketing. Zwiedzanie Gambii jest tak proste, że z pewnością sami sobie poradzicie.
Osobą grupę stanowią „zawodowi przewodnicy”. Gambii znajdziemy też dwie Polki, które mocno oferują się na FB do „profesjonalnego” zorganizowana zwiedzania Gambii. Aby nie być gołosłownym, skorzystaliśmy z takiej oferty i okazało się to najgorszą decyzją podczas naszego wyjazdu. „Profesjonalni” od okazyjnych przewodników różnią się głównie ceną i większym wyrachowaniem. Ich wiedza, możliwości, chęci i organizacja NASZYM zdaniem są fatalne.
Uważamy, że z małymi wyjątkami najlepiej Gambię planować i zwiedzać samemu, korzystając jedynie z transportu publicznego lub kierowców, którzy zawiozą nas i skasują za sam transport.
Prom Bandżul – Barra
Bardzo ciekawym miejscem jest port, skąd kursują promy z Bandżul do Barra. Jest to główne połączenie dwóch części kraju położonych po dwóch stronach rzeki Gambia. Prawdopodobnie większość z Was, będzie zmuszona do skorzystania z tej przeprawy. Samo dostanie się do portu, w godzinach największego ruchu to dość karkołomne zadanie. Wielkie ciężarówki, pchające się samochody i motory, a między nimi tłum ludzi.
My trafiliśmy akurat na awarię promu, przez co nazbierało się tak dużo ludzi, że większość nie zmieściła się na promie. Ważne, aby być w miarę z przodu kolejki jak zaczną wpuszczać na prom. Jest to jedyna szansa, aby znaleźć miejsce na górnym pokładzie i to siedzące. Może podróż nie jest długa (około 45 minut), ale na górze w godzinach słonecznych jest potworny ścisk i upał, na dole za to jest duży smród od spalin i olejów oraz wielki ścisk ludzi, bagaży i samochodów.
Podczas rejsu na promie jest straszny gwar setek ludzi płynących na drugą stronę. Matki z dziećmi na plecach, kobiety z wielkimi tobołkami na głowie, mężczyźni pchający zapakowane po brzegi wózki. Kobiety w pięknych kolorowych strojach. Między ludźmi przeciskają się sprzedawcy wszelakich niezbędnych dóbr i przekąsek.
Ciekawostka, zaraz po wypłynięciu z portu w Bandżul mija się, wielki statek, który jest elektrownią, zasilającą większość kraju w prąd.
Markety – targi
W Gambii mamy kilka ciekawych targów.
Targi Rybne.
Wzdłuż całego wybrzeża, praktycznie każdej wiosce jest mała przystań na łodzie rybackie i targ lub miejsce obróbki ryb. Najpopularniejszy jest oczywiście w Tanji – gdzie można zobaczyć cały proces od połowu, przez dostarczenie łodziami po sprzedaż i obróbkę ryb. Oczywiście miejsce to wiąże się z potwornym smrodem, rozkładających się ryb.
Targi lokalne.
Albert Market największy targ w Afryce zachodniej i Serrekunda Market to typowo lokalne tragi, gdzie mieszkańcy mogą zapatrzyć się w najróżniejsze potrzebne im do życia rzeczy. Od jedzenia, przez odzież, garnki po telewizory. Warto odwiedzić Serrekunda Market, ze względu na jego różnorodność i plątaninę ścieżek między straganami. Jednak przeciętny turysta raczej tam nic nie znajdzie dla siebie, chyba że interesują go „oryginalne” spodnie czy buty
Targi dla turystów.
Miejsc gdzie można kupić pamiątki z Gambii jest dość dużo. Zacznijmy od bardzo ważnej i cennej informacji – do Gambii nie dotarły jeszcze pamiątki „made in china”. Wszystkie wykonane są z naturalnych materiałów, ręcznie, często na miejscu na straganie.
Najpopularniejszy jest Senegambia Market, znajdujący się w pobliżu Parku małp i przy samej Senegambia Road. Wejście jest trochę schowane za przysłaniającą ścianą. Znajdziecie tu wszytko co potrzebujecie zabrać ze sobą na pamiątkę. Od muszelek, przez ręcznie robione magnesy, maski, różnej wielkości rzeźby. Jednak ten market jest dość drogi.
Jeśli chcecie podobne souveniry, ale za około połowę mniejszą cenę polecamy Cotu Craft Market i Fajara Craft Market, leżące prawie przy samej plaży w północnej części Senegambii. Nie krępujcie się szperać w zakamarkach, bo można tam znaleźć naprawdę ciekawe rzeczy oraz targujcie się zbijając cenę średnio o połowę.
Obserwacja ptaków
Jedną w atrakcji Gambii jest obserwacja ptaków. Różnej wielkości, kolorowych ptaków można spotkać na każdym kroku. Najłatwiej i podobno najciekawiej można je podziwiać na mokradłach rzeki Kotu. Można tu spotkać ponad pięćset gatunków ptaków. Wielkim plusem tego miejsca jest położenie. Nigdzie nie trzeb jechać. Wystarczy przejść się pieszo plażą, czy ulicą na most na północ od Kotu w okolicy Sunset Beach Hotel. Jest to naszym zdaniem, jedyne miejsce, gdzie warto wziąć przewodnika, który z łodzi lub na pieszej wycieczce pokaże nam piękne dziko żyjące ptaki. Takiego przewodnika znajdziecie (choć to bardziej on Was znajdzie) na samym moście, z którego widać rzekę i piękne namorzynowe rośliny (most ten zaznaczyliśmy na mapie na końcu wpisu). Panowie chodzą w zielonych strojach. Taką wycieczkę najlepiej zamówić i zarezerwować wcześniej na godziny bardzo wczesne lub popołudniowe, gdy jest chłodno i ptaki wychodzą, na żer. Taka godzinna wycieczka to koszt około 500 dalasi od grupy. Oczywiście nikt Wam nie zabroni iść samemu na taką wycieczkę, co więcej jest oznakowana trasa, którą najlepiej iść
Ujście rzeki Kotu – wspaniałe miejsce na obserwację ptaków.
Safari Fathala Reservat
Na terenie Senegalu, tuż przy granicy z Gambią, jest jedna z nowszych atrakcji – Safari Fathala Reservat. Jak twierdzą gospodarze i założyciele tego safari jest to „możliwość obcowania z dzikimi zwierzętami w ich naturalnych środowisku„. Czy te warunki są naturalne, to już kwestia gustu i tego, co się chce zobaczyć. Naszym zdaniem jest to dość sztuczne miejsce, gdzie spędzono kilka gatunków antylop, guźce, zebry, kilka żyraf i jednego nosorożca, który jest tu główną atrakcją. Zwierzęta kompletnie nie reagują na przejeżdżające obok samochody i głośne grupki turystów. Są regularnie dokarmiane. Całość jest dość komercyjna i mało naturalna. Z safari ma mało wspólnego, raczej to takie zoo bez latek.
Tragedii tego miejsca dopełnia „największa atrakcja” czyli tzw. spacer z lwami. Od razu zaznaczymy, że oczywiście nie skorzystaliśmy z tej „atrakcji”, a nasza wiedza jest opinią osób, które skorzystały z tego spaceru i ogólnego zdania na temat „tresowania” dzikich zwierząt. Para chudych lwów, dość oszołomiona – jak twierdzą opiekunowie (czytaj treserzy) wysoką temperaturą, leżą i dają sobie robić zdjęcia. Jest zmuszana do pozowania każdemu po kolei, później w tak samo „naturalny” sposób idzie na spacer z turystami. Trochę jak w cyrku.
NIE polecamy.
Niumi National Park – Ginak Kajata
Niumi National Park znajduje się w pobliżu ujścia rzeki Gambia, na wyspie Jinack. Zatrzymuje się tutaj wiele ptaków, migrując z Europy na południe. W rzece można zobaczyć delfiny butlonose oraz humbaki.
Świetne miejsce na wypoczynek z dala od cywilizacji to kilka maleńkich hotelików (bungalowów) w północnej części parku. Aby się tam dostać, można w porze odpływów przejechać plażą, a jeśli to nie możliwe dopłynąć łodzią do wioski Ginak Kajata, co już jest swego rodzaju nie lada atrakcją, a później pieszo wędrować przez wioskę na drugą stronę parku, przez busz nad samo morze. POLECAMY to miejsce z kilku powodów.
Pierwszy to oczywiście praktycznie na wyłączność, pusta, czysta i piękna plaża. Cisza spokój, żadnych obcych ludzi. Jak dopisze Wam szczęście, tak jak nam można obserwować przepływające nieopodal delfiny butlonose lub humbaki.
Drugi to wioska Ginak Kajata, przez którą się przechodzi. Możemy tu zobaczyć życie Gambii w najczystszej postaci, nieskażonej jeszcze zbytnio turystyką.
Trzeci to wspaniałe lasy namorzynowe, ciągnące się wzdłuż rozlewisk i bagien przecinających w wielu miejscach park. Ciągną się one po stronie Gambijskiej, jak i Senegalskiej. Lasy namorzynowe w zależności od wysokości stanu wody obnażają swoje pędy, które są obklejone małżami, czyli ostrygami. Tymi, za które w Europie trzeba zapłacić majątek. Tutaj żyją sobie tysiącami, dziko i są jedzone w ostateczności, jak nie ma nic innego. Zobaczyć tu można wiele ciekawych ptaków, a nawet krokodyle. Sama podróż drewnianą łodzią pośród spokojnej wody i szumu wiatru daje niesamowite wrażenie i wypoczynek.
Rozlewisko u ujścia rzeki Gambia do morza – Niumi National Park
Kamienne kręgi WASSU
To jedyna prawdziwa historyczna atrakcja Gambii. Z reguły łączona z odwiedzeniem Panku Narodowego Rzeki Gambia. Kilkadziesiąt wielkich kamieni, ustawionych pionowo, dookoła okręgów. Dzisiaj tych okręgów jest kilka. Wiadomo, że było ich więcej, ale jak zwykle Brytyjczycy, którzy mieli zbadać to miejsce, ukradli i wywieźli je do siebie. Kręgi nie do końca wiadomo, do czego pierwotnie służyły i tylko można się domyślać, że odbywały się tu około VIII-X w. n.e., swego rodzaju rytuały pogrzebowe. Archeologia w Gambii dopiero raczkuje, więc nie było tu prowadzonych praktycznie żadnych prac. Takich miejsc na pograniczu gmbijsko-senaegalskim jest kilka, ale tylko te są udostępnione turystom. Utrzymaniem porządku, oprowadzaniem i zbieraniem opłat (300 dalasi) zajmują się samozwańczy opiekunowie. Akurat w tym przypadku ich rola jest bardzo pozytywna, bo przynajmniej jest ktoś, kto tego pilnuje przed dalszą dewastacją.
POLECAMY to dość ciekawe miejsce warte odwiedzenia.
River Gambia National Park – Park Narodowy Rzeki Gambia
Park położony na terenie pięciu wysp na rzece Gambia. To tutaj ciągają turyści, którzy chcą zobaczyć hipopotamy i szympansy w naturalnym środowisku*. Na same wyspy nie wolno wchodzić, aby nie zaburzać życia małp. Zwierząt wypatrujemy z łodzi. Nam udało się zobaczyć stado szympansów, a co jakiś czas w dość dużej odległości wyłaniały się wielkie łby hipopotamów. Widok tych zwierząt robi wrażenie. To nie to samo co oglądanie w zoo. Do tego trzeba mieść świadomość, że hipopotam to jedno z najniebezpieczniejszych zwierząt na ziemi. Bez wahania może przewrócić łódkę lub zaatakować nawet krokodyla, nie mówiąc o ludziach.
Sama podróż łodzią jest bardzo miła i kojąca. Szum wody. Śpiew ptaków. Łódkę wraz ze sternikiem można wypożyczyć w Kuntar (1500 dalasi), a w wersji na dłuższą wycieczkę w Janjanbureh. Do Kuntar dojeżdżają autobusy z Barra (4 godziny).
* Niestety w ten sielankowy widok musimy dodać garść dziegciu. Życzymy Wam, tak jak nam, aby na koniec nie zepsuła wam całej zabawy, łódź obsługi, która przypływa i dokarmia małpy. Okazuje się, że te naturalne warunki to nie tak do końca prawda. Owszem małpy żyłą sobie swobodnie, ale są regularnie dokarmiane i czekają w wyznaczonych miejscach na jedzenie. Przez co okazuje się, że wcale nie wypatrzyliśmy naturalnego stada małp, tylko czekały one tam na jedzenie, a przewodnicy to wykorzystują.
POLECAMY – jednak lepiej nastawić się na przyjemny relaks nad wodą niż spektakularne oglądanie zwierząt.
Szympansy – River Gambia National Park
Hipopotam – River Gambia National Park
Janjanbureh – Georgetown
Senne miasteczko, które funkcjonowało kiedyś jako centrum eksportu niewolnictwa, znajduje się w naturalnym rozlewisku rzeki Gambia. To tutaj ładowano niewolników, na łodzie i transportowano ich w dół rzeki na statki. I w zasadzie tyle prawdy o tym miejscu. „Nadgorliwi przewodnicy” oraz lokalni społecznicy próbują przypisać niektórym obiektom w mieście historyczne funkcje związane z niewolnictwem.
Po wyjściu z promu, od razu rzuca się w oczy mural na jednej ze ścian budynku przedstawiający sceny z okresu niewolnictwa i sugestię, że budynek ten jest byłym targiem niewolników. Problem w tym, że dom ten zbudowano już kilka lat po zniesieniu niewolnictwa. Wstęp płatny – wewnątrz można zobaczyć eksponaty związane z niewolnictwem i życiem niewolników. Jednak, mimo że właściciele tego miejsca mocno przekonują, że są one oryginalne, to gołym okiem widać, że powstały one bardzo niedawno.
Janjanbureh – mural na budynku CFAO Warehouse
Kolejnym takim miejscem jest HISTORIC WOODEN HOUSE, a w zasadzie był, bo obecnie zostały po nim tylko zgliszcza. Reklamowany był jako najstarszy budynek w Gambii i miejsce, gdzie mogli mieszkać niewolnicy.
Janjanbureh – Ruiny Historic Wooden House
FREEDOM TREE – drzewo wolności. Historia głosi, że niewolnicy, którzy dotknęli drzewa, otrzymywali wolność. Mało prawdopodobne, aby ktokolwiek tego przestrzegał. Niemniej drzewo upamiętnia straszne dzieje niewolnictwa oraz symbolizuje wolność i nadzieję na lepszą przyszłość.
Wstęp płatny.
Naszym zdaniem tłuczenie się wiele godzin autobusem lub gelegele do Janjanburech jest NIE WARTE tego miejsca.
Janjanbureh – Foroyaa Sooto – Freedom Tree
Bijilo – Monkey Park
Park położony jest przy samej Senegambii. Zaraz za Senegambia Market (na mapie zaznaczyliśmy dokładnie miejsce, gdzie wchodzi się do parku). Możemy tu zobaczyć z bliska trzy gatunki małp: gerezy, koczkodany rude i kotawce sawannowe oraz kopce termitów i liczne ptaki. Ścieżki wiją się między drzewami i bez trudu sami możecie w ciągu około godziny obejść cały park.
Teren reklamowany jako „naturalny rezerwat małp” – w tej nazwie prawdziwe jest tylko słowo „małp”. Jest to w częściowo ogrodzony teren, gdzie chodząc między ścieżkami, możemy z bardzo bliska oglądać małpki. Małpki są ładne i jest ich dość dużo. Jednak nie jest on ani trochę naturalny. Małpki te są po prostu tutaj dla jedzenia, które dają im turyści. Przy wejściu (płatne) jest wielka tablica informująca o zakazie karmienia zwierząt, ale !!! już kilka metrów dalej przy kasie oficjalny pracownik wraz z biletem wciska nam (za dopłatą) paczkę z orzeszkami dla małp. Praktycznie wszyscy kupują. Nie wiemy, na ile jest to własna inicjatywa, aby sobie dorobić, na ile oficjalna strategia. Nie mniej proceder ten jest tolerowany przez wszystkie strony. Dlatego większość małpek siedzi praktycznie kilkanaście metrów od wejścia do parku, gdzie turyści mają jeszcze orzeszki. Dalej w głębi raczej znajdziemy pojedyncze sztuki.
WARTO ZOBACZYĆ – jednak traktujmy to bardziej jako park miejski, niż naturalną ostoję małp. Nie warto brać przewodnika, bo są to samozwańczy raczej „pokazywacze” niż znawcy małp.
Kachikally Crocodile Pool
Takie trochę dziwne miejsce. Jak by staw (czy większe bajoro) w parku tylko zamiast kaczek są krokodyle. Historia głosi, że zbiornik ten jest tu od około XV wieku i był miejscem modlitw o potomstwo.
Krokodyle są regularnie karmione, choć wygadają bardziej na naćpane. Są powolne i nieagresywne. Można sobie z nimi robić zdjęcia. Trudno jednak powiedzieć, jaki to ma dzisiaj cel prócz typowo turystycznego.
Nie ma tu NIC CIEKAWEGO – można to potraktować jako atrakcję, podczas spaceru po niezbyt atrakcyjnej części Bakau.
Przy wejściu do tego parku, WARTO wejść do okrągłych budynków po prawej stronie (obok WC), gdzie można zwiedzić muzeum etniczne i zobaczyć scenki i eksponaty związane z Gambią.
Seks turystyka
W Senegambi, czyli w części gdzie przyjeżdżają bogatsi turyści, a w tym przypadku turystki, panie raczej w dojrzałym wieku, rozwinęła i się jest wyraźnie zauważalna męska prostytucja. Młodzi dobrze zbudowani ciemnoskórzy panowie proponują swoje usługi starszym bogatym paniom. Pary chodzą za rączkę jak młodzi zakochani. Nikt nikogo oczywiście do niczego nie zmusza, obydwie strony mają swoje korzyści, jednak kobiety bez towarzystwa mężczyzn z pewnością będą nagadywane. Podkreślamy, że dotyczy to tylko okolic hotelowych i tylko niewielkiej grupy mężczyzn.
Sexturystyka „starszych” europejek z młodymi Gambijczykami – foto www.the-sun.com
Nasze subiektywne podsumowanie
Niewątpliwe jest, że oczywiście warto polecieć i zobaczyć Gambię. Samemu ocenić ten niewielki kraj. Warto wcześniej poznać straszną historię niewolnictwa oraz okupacji wielu krajów afrykańskich przez Europejczyków.
NASZE SUBIEKTYWNE odczucia i wrażenia są niejednoznaczne. Raczej nie ma co nastawiać się na atrakcje historyczne, większość nielicznych atrakcji, jest wykreowana pod potrzeby turystów. Na pewno dużą wartość mają parki narodowe, jednak i tam sztucznie wabi się zwierzęta, dokarmiając je, aby zadowolić turystów, jednocześnie zakłócając, to co jest tam reklamowane, jako największa atrakcja, czyli naturalność. Dodatkowo, aby poznać walory przyrody warto spędzić w parkach więcej czasu niż krótki rejs spalinową łódką po wyznaczonej trasie.
Nam najbardziej zapadł w pamięci pobyt na gambijskich wsiach Tambakoto i Ginak Kajata położonych daleko na prowincji z dala od szlaków turystycznych. Gdzie choć trochę poczuliśmy klimat prawdziwej Gambii.
Oczywiście możecie mieć inne odczucia i chętnie je poznamy. Piszcie w komentarzach.
<<< zobacz też inne wpisy z Gambii i Senegalu >>>
<<< galeria zdjęć z Gambii i Senegalu >>>
Mapa Gambii